Blog Sary B 2012-2013
|
więcej
Życie w Kanionie
Sara 16-04-2013
Wracam włośnie z takiego terenu, gdzie z okna salonu mogłam podziwiać masywną, pionową ścianę skalną, gdzie olbrzymi most łączy dwa dwie krawędzie między którymi znajduje się olbrzymia przepaść z rwącym prądem rzeki na dnie. Wracam z okolicy, w której pełno jest pól golfowych, a osiedla z nimi połączone promieniują nadmiarem pieniędzy.
Jest to moja druga wyprawa do Twin Falls i muszę przyznać, że widziałam dużo więcej niż podczas pierwszej. Widoki oczywiście przecudowne. Największe wrażanie wywarła na mnie kraina tysiąca wodospady, gdzie mnóstwo źródeł wytryska obok siebie ze skalnych pionowych skał i tworzy kaskady oprawione zielonymi ramkami traw. Okolica obfita jest w liczne stawy pełne pstrągów gotowych do złowienia. Była to jedna z atrakcji tego weekendu, ale niestety aby móc się w to zaangażować trzeba mieć specjalną licenję, której nie mogłam nabyć z powodu braku paszportu. Nigdy nie myślałam, że powinnam wozić swój paszport ze sobą wszędzie… Zawsze się boję, ze go zgubię, no i jest dość niewygodny w transporcie, bo nie mieści się do portfela. No ale, niejedno mnie tu jeszcze pewnie zaskoczy.
Jedną z ciekawszych rzeczy które robiliśmy było odwiedzenie hodowli aligatorów. Jak się okazuje, ludzie przeznaczają je na mięsko do restauracji i prawdopodobnie skórę na portfele i buty (co wcale mnie nie dziwi, bo ich skóra jest całkiem przyjemna w dotyku jak się miałam okazję przekonać). Chciałabym kiedyś dowiedzieć się jaki jest smak takiego mięsa. Jak dotąd miałam okazję skosztować chcąc nie chcąc konika polnego, wiewiórkę, jelenia, bażanta i krewetki. Mój host dad lubi polowania i wędkarstwo, więc od czasu do czasu pojawia się w naszym menu urozmaicenie w postaci świeżej „dziczyzny”. Nigdy nie wiadomo jaka rodzina zdecyduje się przyjąć cię pod swój dach, więc trzeba być gotowym na wszystko. Trzeba być otwartym na różnorodność, która jest tu olbrzymia.
Dzisiaj mogłam się przekonać o różnorodności religijna jaka tu panuje. Mianowicie w drodze do kościoła, mam tu na myśli katolickiego, widziałam po drodze co najmniej 6 kościołów innowierców, a nie była to długa droga. Jeśli wziąć pod uwagę większe osiedle w Polskim mieście, to te wszystkie placówki były w takie odległości od siebie, że spokojnie zmieściłyby się w obrębie takiego osiedla. Również na mszy, patrząc na ludzi można zaobserwować przedstawiciela każdego kontynentu. Są osoby z Indonezji, z Chin, z Japonii, z Meksyku (tych jest szczególnie dużo), no i oczywiście z Afryki, nie wspominając o Europie. Tak więc proszę państwa: otwartość i tolerancja to cechy, które bardzo łatwo nabyć na tym wyjeździe.
0
Oceń posta:
Ostatnio dodane blogi
Maj
25
2013
The End
Sara 21:05
Moja historia kończy się w mieście Preston, stanie Idaho, USA, 25 maja 2013. Oczywiście ostatni tydzień był najlepszy, bezstresowy, tylko relaks i zabawa. Pokrótce czytaj dalej...
Komentarze (12)
Maj
18
2013
Wizyta dobiega końca
Sara 2:05
Licząc od dzisiaj zostało mi dokładnie 8 dni w Ameryce. Czas ten prawdopodobnie zostanie przeznaczony na spakowanie walizki, pożegnanie rodziny i przyjaciół i wejście czytaj dalej...
Komentarze (3)
Maj
12
2013
AP Calculus
Sara 18:05
Z wydarzeń z ostatniego tygodnia na uwagę zasługuje test zwany Advance Placement. Może trochę jak matura rozszerzona z matmy. Nie wiem, bo nigdy nie miałam czytaj dalej...
Komentarze (5)
Napisz komentarz
Komentarzy: