Amerykanie to zbiór narodowości, których święta przenikają się nawzajem i wspólnie tworzą mieszankę kulturową, która stała się jedną z najbardziej charakterystycznych cech tegoż karju. Nie nowością było dla mnie, że hucznie obchodzi się tu Halloween czy walentynki, ale święto świętego Patryka to coś, o czym wcześniej nie miałam okazji słyszeć, a już na pewno nie miałam pojęcia o tradycjach z tym związanych. Przede wszystkim dominuje kolor zielony. Trzeba się ubrać na zielono, i ludzie mają zielone dekoracje na oknach i w domach (symbolem jest koniczyna irlandzki krasnal z rudą brodą.) Jakie są konsekwencje pokazania się publicznie w innym kolorze? Jeśli jest to kolor inny niż zielony i czerwony osoba naraża się na uszczypnięcie ze strony innych. Jeśli jest to czerwony jest się skazanym na całowanie. Ach jaka szkoda, że święto to nie wypadło w dzień szkolny w tym roku… No ale, nie można mieć wszystkiego. Ponieważ zielony dominuje, moja host mama zrobiła dzisiaj na śniadanie zielone naleśniki i muszę przyznać, że smakiem się nie różniły, ale wyglądem z pewnością nie zachęcały do zjedzenia bardziej niż te normalne. I tak się cieszę, że były to naleśniki, a nie zielona jajecznica na boczku… O prócz tego jedliśmy zielone ptysie i muszę przyznać, ze dobrze, że ten dzień jest raz w roku.