Twin Falls to miasto położone w południowej części Idaho, nad Snake River. Był to mój pierwszy pobyt w Kanionie, więc widoki oczywiście zapierały dech w piersiach. Nie była to jednak wycieczka krajoznawcza, ale rodzinne spotkanie w domu rodziców mojej hostmamy. Trochę to jak z filmu… Ludzie mają kilka domów, mieszkają w jednym, a reszta jest coś w rodzaju wakacyjnego apartamentu. A więc, żeby spełnić wymagania, jakie nakłada tak duża liczba osób, wnętrze budynku posiada kilka sypialni (chyba 6), łazienek, dwa olbrzymie salony, jadalnię połączoną z kuchnią równie wielka jak salon (posiadającą 2 piekarniki, chyba ze względów praktycznych). Ping-pong i bilard oraz basen. Tak jest, całkiem to fajne doświadczenie mieć basen w domu i nie musieć nigdzie wychodzić z mokrą głową. Sposób w jaki spędziliśmy sylwestra odbiega od tego stereotypów. Ale jak wszędzie, tak i tu istnieją obszary, które naginają powszechne mniemanie. A więc był to sylwester spędzony w rodzinnym gronie, w domu, trochę pływaliśmy, oglądaliśmy filmy i graliśmy w gry planszowe. jedyną rzeczą, która pozostała niezmienna było jedzenie, masa jedzenia… „Tradycyjnym” elementem sylwestrowego menu mojej host rodziny są krewetki. Nie mam nic przeciwko krewetkom, ale tak się złożyło, że na święta mieliśmy tyle krewetek, że jedliśmy je potem przez cały kolejny tydzień, więc miałam ich trochę powyżej uszu… Oprócz tego domowe słodycze, ciasta, udka z kurczaka, chipsy ze specjalnymi sosami, zapiekanki serowe, sery i kiełbaski… Harmonogram nie był napięty, robiliśmy po prostu to, na co mieliśmy ochotę. Jak już się pewnie mieliście okazję przekonać, mój punkt widzenia Ameryki jest zupełnie inny od tego, który jest w gazetach i telewizji.