Why Not USA - Work and Travel - Rok szkolny w USA / Blogi / Archiwum blogów 2012-2013 / Blog Sary B 2012-2013 / drobne sprawy z zycia codziennego
Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Blog Sary B 2012-2013 | więcej

drobne sprawy z zycia codziennego

Sara 01-10-2012

SZTUKA Tak więc, w zeszły piątek odbyło się pierwsze spotkanie do sztuki pt. „Dziadek do orzechów”. I ja, jako osoba lubiąca nowe doświadczenia, postanowiłam wziąć udział w tej sztuce. Na spotkaniu dotarło do mnie, że jest to balet… Fajnie, od dzieciństwa o tym marzyłam, tylko nie jestem pewna, czy nie przyszedł już wiek, żeby pewne marzenie wrzucić do pudełka z napisem „nigdy nie zostaną spełnione”. W każdym razie, będę… właściwie nie wiem jak to przetłumaczyć… nie mniej jednak nie będę piękną baleriną , tylko zatańczę coś w rodzaju walca z jakimś partnerem, którego imię nie jest mi jeszcze znane, coś w rodzaju walca. Najciekawsze jest to, że każda couplemama, czy coś w tym rodzaju, będzie miała różowe rajstopy. W końcu moja wyobraźnia osiągnęła granice, nie mogę sobie siebie wyobrazić… w tym… No ale nieważne. Idąc dalej, każdy uczestnik spotkania otrzymał plan, kiedy ma się pojawić na próby. Zamieszczam więc zdjęcia tego planu, razem z wymaganiami. „JESIEŃ GÓRY RANI” Taka mała metafora. Tyczy się to oczywiście zmiany pory roku i związaną z tym zmianą krajobrazu. Jak wspominałam w jednym z wcześniejszych wpisów, góry są tu pokryte raczej trawą. Drzewa rosną w rzadkich kępkach u stoku. Tak więc, gdy zmieniają kolor na czerwony, góry wyglądają trochę jakby krwawiły. KOŚCIÓŁ Ostatnio, a właściwie w tą niedzielę miałam okazję bardzo aktywnie uczestniczyć we mszy św. Mianowicie zadeklarowałam się, że zaśpiewam psalm… Kiedy przyszłam na próbę, pół godziny przed mszą, okazało się, że znalazłam dobry psalm, ale inną melodię… potrzebuję więcej praktyki. W każdym razie, wspólnota katolicka, choć niewielka (dzisiaj było 26 osób na mszy), jest bardzo sympatyczna. Po nabożeństwie spotykamy się jeszcze na świetlicy, i to jest moja jedyna okazja, żeby napić się kawy. Mormoni traktują kawę, HERBATĘ i alkohol jako coś BARDZO złego. IRYTUJĄCE SPOSTRZEŻENIE Chodzi o jedzenie. Mianowicie łatwo zauważyć, że marnują się tu ogromne ilości jedzenia. Spostrzeżenie dotyczy się głównie lunchów. Połowa z tego co jest wyprodukowane trafia do śmietnika. Najciekawsze jest to, że ludzie biorą owoce, a potem uznawszy, że nie mają jedna k na nie ochoty wyrzucają całe do kosza. Może dla kogoś jest dziwne, że o tym piszę, ale po prostu jest to nowa zjawisko, którego nie miałam okazji oglądać w Polsce. W POSZUKIWANIU NOWOŚCI Ludzie w tutejszym kościele, mormoni, są zainteresowani innymi krajami. Parę dziewczyn i kobiet poprosiło mnie dzisiaj, czy mogłabym przygotować prezentację o Polsce wraz z degustacją polskich potraw i pokazem zdjęć. Fajnie, jeszcze jedna okazja, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o własnym kraju. Podobnie jest w szkole. Ludzie pytają jak jest np. „How are you?” po polsku, albo „Hi” i starają się powtórzyć. Trochę to śmieszne, bo nie potrafią wymówić „ś” i „ć”, więc „cześć” brzmi w ich ustach jak „czeszcz”. BASEN Niebywała okazja! Super zniżka dla exchange studentów. 4 godziny basenu (po 0,5 godziny we wtorek i w czwartek) za jedyne 20$. Czemu by nie skorzystać. Tak więc zapisałam się na basen. Oczywiście nie jest to wymagający trening tak jak by to wyglądało w Polsce, tylko czysty relaks. W ogóle system edukacji tutaj jest bardzo przyjazny dla ucznia, poważnie traktowane są tu zadania, które w Polsce były jako aktywność, niezbyt poważnie traktowana. W TĄ I Z POWROTEM Zaczęłam jeździć trochę na rowerze. Jest to o tyle ciekawe, że większość ludzi uważa to za ambitne poczynanie. A część z nich myśli, że jestem wariatką. W każdym razie, miło jest widzieć, że uszczęśliwiasz swoim widokiem ludzi za kierownicą, którzy machają do ciebie z „big smile” na twarzy. HOUSECOMMING PARTY Nie wiem jeszcze dokładnie co to jest, wiem tylko, że jest to w przyszły weekend i jest to jedna z dwóch największych imprez szkolnych. Można to trochę porównać do komersu, czy półmetku w Polsce. Dziewczyny są zapraszane przez chłopaków, ubierają się w eleganckie sukienki etc. Z tą różnicą, że tutaj jest to połączone z meczem footballu amerykańskiego. Prawdopodobnie dowiem się więcej w tym tygodniu, bo będzie to główny temat w szkole. Dodam jeszcze, że druga, jeszcze większa zabawa tego typu jest pod koniec roku szkolnego.
5
Oceń posta:

Ostatnio dodane blogi

Maj
25
2013

The End

Sara 21:05

 Moja historia kończy się w mieście Preston, stanie Idaho, USA, 25 maja 2013. Oczywiście ostatni tydzień był najlepszy, bezstresowy, tylko relaks i zabawa. Pokrótce czytaj dalej...
Komentarze (12)
Maj
18
2013

Wizyta dobiega końca

Sara 2:05

 Licząc od dzisiaj zostało mi dokładnie 8 dni w Ameryce. Czas ten prawdopodobnie zostanie przeznaczony na spakowanie walizki, pożegnanie rodziny i przyjaciół i wejście czytaj dalej...
Komentarze (3)
Maj
12
2013

AP Calculus

Sara 18:05

 Z wydarzeń z ostatniego tygodnia na uwagę zasługuje test zwany Advance Placement. Może trochę jak matura rozszerzona z matmy. Nie wiem, bo nigdy nie miałam czytaj dalej...
Komentarze (5)

Napisz komentarz

Komentarzy: 2

Zgłoś do moderacji
~sara napisał: 2012-10-03 03:23:33
Jest trochę inaczej jeśli chodzi o nabożeństwa, bo ich nabożeństwo, a właściwie czas spędzony w kościele trwa 3 godziny (po nabożeństwie jest jeszcze szkółka niedzielna). Jeśli chodzi o życie codzinne i wartości, jakie wyznają to nie ma zbyt wielkich róznic między mormonami i katolikami, jedna rzecz, która jest dziwna to to, że uznają kawę i herbatę za zło, i do tego trochę trudno przywyknąć... tęsknię za ciepłą herbatą... ale tak, szybko się przyzwyczaiłam:)

Zgłoś do moderacji
~mak napisał: 2012-10-01 16:20:25
z tego co zrozumiałam mieszkasz w rodzinie mormonów, super doświadczenie tylko czy nie jest to dla ciebie dziwne? szybko sie przyzwyczaiłaś?
4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito