Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Blog Sary B 2012-2013 | więcej

Coś o szkole i o życiu społecznym

Sara 21-09-2012

Tak wyglądała ostatnia lekcja...

Uczęszczam do szkoły już od miesiąca, językowo oczywiście jestem już trochę silniejsza, ale to jeszcze nie jest wystarczająco. To co zwróciło moją uwagę,  to dokładność nauczycieli. Na czym ona polega? W przeciwieństwie do nauczycieli w Polsce, amerykańscy nauczyciele dokładnie informują ucznia z czego będzie test. Np. podczas lekcji, jak robimy notatki nauczyciel zwraca uwagę, mówiąc „zapiszcie to sobie, bo takie będzie pytanie na teście”. Przed każdym testem, (na tej samej lekcji co test) mamy powtórkę materiału, jest to w różnej formie, czasem quizu, czasem gry zespołowej, w każdym razie, na takiej powtórce są pytania, które zawarte są w teście. Test jak już pisałam w poprzednim wpisie zawiera pytania tylko i wyłącznie zamknięte, może to być Prawda-Fałsz, lub test wielokrotnego wyboru. Dokładność nauczycieli przejawia się również w zaplanowanej lekcji. Czasami brakowało mi tego w Polsce, kiedy nauczyciel mówił zrobimy dziś to i to, a później okazywało się, że połowy nie zdążyliśmy i trzeba skończyć w domu… Tutaj na większości lekcji plan zajęć wypisany jest na tablicy, lub nauczyciel na początku lekcji informuje uczniów co obejmują zajęcia. Specjalnie na potrzeby tego wpisu przepisałam plan z Health, więc użyję go teraz jako przykład:
1. Quote (czyli sentencja i pytanie, na które uczniowie mają odpowiedzieć podczas pierwszych kilku minut lekcji)
2. Timeline (rodzaj doświadczenia jakie robiliśmy na zajęciach, w późniejszych zdaniach opiszę o co chodziło)
3. Jenny wotksheet (dostaliśmy pytania, na które mieliśmy odpowiedzieć na podstawie filmu)
4. Jenny video (film dokumentalny)
5. Finish worksheet (sprawdzaliśmy poprawność odpowiedzi)
6. Verbal & Nonverbal signs (dyskusja o filmie)
7. Prezi (prezentacja multimedialna)
8. Vocabulary squares (wymienialiśmy się kartkami I poprawialismy je)
Tak ogólnie rzecz biorąc dzisiejsza lekcja Health była bardzo interesująca. Zaczęliśmy nowy rozdział i  była mowa o samobójstwach. Na początku timeline. Chodziło o to, że pani rozwiesiła na tablicy długą kartkę, zaznaczyła na niej lata życia co 5 od urodzenia do śmierci. I teraz, klasa miała za zadanie wybrać płeć i imię osoby. Następnie każdy uczeń podchodził do tablicy i zaznaczał jedno wydarzenie w życiu tego człowieka, stworzyliśmy więc piękny życiorys (nasz „człowiek” napisał powieść, ożenił się, miał bliźniaczki, wynalazł lek na raka, itp.). Naprawdę idealne życie. Wyobraźcie sobie teraz szok, może zdziwienie, uderzenie kiedy pani oderwała kartkę w miejscu gdzie „człowiek” miał 16 lat mówiąc, że popełnił samobójstwo. To dało rzeczywiście do myślenia i rozjaśniło jak bezsensowna jest samobójstwo, bo tak naprawdę nie wiemy co będziemy robić w życiu i ilu osobom pomożemy. Następnie był film dokumentalny o dziewczynie, która popełniła samobójstwo, pokazane etapy i objawy. Lekcja, jak już wspomniałam zawierała również prezentację z danymi statystycznymi, 16% nastolatków poważnie myśli o samobójstwie, a 8% podjęło próby samobójstwa. Jeśli wziąć pod uwagę szkołę liczącą 700 uczniów, to 112 uczniów myślało poważnie o samobójstwie, a 56 próbowało je popełnić. Czy to nie jest dużo?
Kolejnym ciekawym doświadczeniem dzisiaj była lekcja historii. Tak, tak, nie lubię się jej uczyć, ale było ciekawie. Mianowicie mieliśmy wykład, ale nie był to taki zwykły wykład. Na zajęciach udaliśmy się do biblioteki, do Sali konferencyjnej, wykład było o kolei transkontynentalnej i był to wykład z fachowcem, który kontaktował się z nami za pomocą komputera, tak więc coś w rodzaju skypa. Widzieliśmy go na dużym ekranie. Oczywiście konferencja była wzbogacona o rekwizyty, prezentacje itp. Mogliśmy zadawać pytania. To było coś nowego. Ogólnie rzecz biorąc każda lekcja jest mieszanką technik nauczania i przyswajania wiedzy, różnego typu prezentacje, filmy dokumentalne, doświadczenia, przygotowywanie prezentacji, praca z tekstem, robienie notatek, odpowiadanie na pytania, vocabulary (przyswajanie nowych pojęć), robienie różnego typu dokumentów (broszur itp.)). Fakt faktem, że w polskim systemie nauczania zrealizowanie takiej lekcji graniczy z cudem, ze względu na czas przeznaczony na zajęcia.
Co się jeszcze różni i co mi się podoba to to, że większość testów poprawianych jest przez uczniów na tej samej lekcji co pisanie. Tak więc jest to udogodnienie dla nauczycieli, którzy nie muszą poświęcać czasu po szkole, i dla uczniów, którzy nie muszą czekać na wyniki. Nauczyciele stosują również sprytne triki, jak uniknąć nadmiaru pracy po lekcjach. Mianowicie na lekcjach dają uczniom zadania a sami zabierają się za poprawianie. Czy to nie ekonomiczne? Uczniowie szybciej się uczą, bo zamiast słychać sami myślą, a nauczyciele nie muszą zostawać.
Kolejna kwestia jaką chciałabym poruszyć to kwestia poniedziałków. W Preston i okolicach poniedziałki po szkole to czas rodzinny. Oznacza to, że w szkołach nie są organizowane zajęcia, ani w mieście, ponieważ rodziny spędzają te wieczory razem. Jest to różna forma. Czasami po prostu grają w gry planszowe, czasami idą do kina, a czasami odwiedzają bishopa. W ostatni poniedziałek odwiedziliśmy bishopa, czyli takiego ich księdza, z tą różnicą, że może on mieć żonę i jest wybierany na 6 letnią kadencję, później przestaje pełnić swoją funkcję. Tak więc spotkanie było pewnego rodzaju katechezą rodzinna. Dość ciekawe doświadczenie. Na koniec jakieś ciasteczka z dyni (pyszotka). Bishop biedny nie jest, muszę przyznać, że dom to tak dość bogato wygląda, no ale… inne wyznanie, inne przekonania.
No i ostatnia kwestia, już króciutko. Istnieje w Preston takie coś jak życie społeczne. Będę miała okazję zobaczyć jak to wygląda. Mianowicie sztuka. Więc będziemy wystawiać „Dziadka do orzechów” i ze względu na swoje „niebywałe” umiejętności do wszystkiego otrzymałam rolę ballroom mamy, czy czegoś takiego, jutro, tzn. w piątek jadę na pierwszą próbę oczywiście Sayge i Caigun też biorą w tym udział. Caigun jest nawet „dziadkiem do orzechów”. Postaram zamieścić więcej informacji na ten temat oraz zdjęcia, jak tylko dowiem się czegoś więcej. Oczywiście jest to bezpłatne, a sztuka będzie wystawiana cztery razy w grudniu.
Aha, i jeszcze jedno. W szkole jest przeprowadzany egzamin o nazwie ACT, jest to takie coś jak SAT tylko bardziej obszerne. Nie napiszę dokładnie różnić, bo ich nie znam, i nawet sama zastanawiam się dlaczego jest ACT, a nie ma SAT. Egzamin jest 4 razy w roku. Nie wiem, czy będę go pisać, ale możliwe że spróbuję w grudniu. Pierwszy termin jest 27 października, ale nie czuję się jeszcze wystarczająco silna językowo, żeby to zdać.
 

5
Oceń posta:

Ostatnio dodane blogi

Maj
25
2013

The End

Sara 21:05

 Moja historia kończy się w mieście Preston, stanie Idaho, USA, 25 maja 2013. Oczywiście ostatni tydzień był najlepszy, bezstresowy, tylko relaks i zabawa. Pokrótce czytaj dalej...
Komentarze (12)
Maj
18
2013

Wizyta dobiega końca

Sara 2:05

 Licząc od dzisiaj zostało mi dokładnie 8 dni w Ameryce. Czas ten prawdopodobnie zostanie przeznaczony na spakowanie walizki, pożegnanie rodziny i przyjaciół i wejście czytaj dalej...
Komentarze (3)
Maj
12
2013

AP Calculus

Sara 18:05

 Z wydarzeń z ostatniego tygodnia na uwagę zasługuje test zwany Advance Placement. Może trochę jak matura rozszerzona z matmy. Nie wiem, bo nigdy nie miałam czytaj dalej...
Komentarze (5)

Napisz komentarz

Komentarzy:
4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito