Blog Klaudii 2011-2012 | więcej
MERRY CHRISTMAS!
Klaudia Kurzacz 16-02-2012
Przygotowania do swiat i cała atmosfera zaczyna się tuz po Święcie Dziękczynienia czyli koniec listopada. Choinka już stoi, zawiesza się ozdoby w domu, mielismy nawet zegar, który co godzine grał melodyjke kilkusekundową która była swiateczna. Nad kominkiem oczywiście skarpetki. Dostałam nawet ze swoim imieniem <3
Nie mogło nas tez ominąć robienie domków piernikowych. Jako ze jestem zakochana w Spongebobie, wybrałam sobie jego ananasowy domek. Mimo szczerych chceci i zaangażowania, jedyne co było podobne do tego obrazka na pudełku to żółty kolor haha. W szkole mielismy nawet konkurs na domki, bo można robi normalny kształt domku, jakies z bajek albo kreskówek, pociągi i zapewne milion innych kształtów.
Robilismy tez świąteczne ciasteczka, najpierw robiliśmy własne ciasto, odciskaliśmy rózne szablony, np. mikołaja czy skarpety świątecznej i wypiekaliśmy. W nastepny weekend je dekorowaliśmy. Sporo zabawy, ale podjadac nie można. Jeśli ciasteczko jest nadłamane wtedy można je zjesc. Sa jednak tak dobre, ze zdążają się wypadki, kiedy „przypadkowo się ciastko samo łamie na pół” :D
Pewnego dnia wybraliśmy się do ogrodów Mejera. Na zewnątrz jest park, w którym szczególnie sympatycznie jest na wiosne podobno, bo jest sporo rzeźb, alejek. Jest tez główny budynek, gdzie co roku jest wystawa choinek swiata, a zaraz obok ogród botaniczny. Znalazła się nawet choinka z Polski, chociaż uwazam, ze nasze są ładniej ozdobione.
Prezenty – każdy daje każdemu jakis prezent, nie musi być duzy, ale przed swietami zakupy to jakies szaleństwo. Najwiecej prezentów dostaja dzieci. Pomagałam pakowac niektóre prezenty dla najmłodszego albo pomagałam host tacie z prezentami dla host mamy, bo to też nie jest łatwe.
Wigilii jako takiej nie było. W niektórych domach są, w niektórych nie ma. Rano mielismy brunch (sniadanio-lunch) z rodziną host taty. Później poszliśmy na kręgle. To ich kolejna rodzinna tradycja, która mi się spodobała.
W nocy z 24 na 25 grudnia przychodzi Święty Mikołaj. Oczywiście trzeba zostawic dla niego ciasteczka i mleko, czasami jakąś marchewke dla reniferów. Zmeczeni po kręglach położyliśmy się wczesnie spać. Wiedziałam, ze długo nie pospie, bo nie otwiera się prezentów dopóki każdy nie jest na dole. Nie spodziewałam się jednak 6 RANO. Przyszli do mnie o 6 rano ze zdziwionymi minami, jak to ja mogę spac, skoro mikołaj przyszedł haha.
Prezentów było mnóstwo. Dostałam mnóstwo cudownych rzeczy, część z nich wczesniej pisałam na liscie, ktorą każdy pisze, żeby było łatwiej robic zakupy. Po otworzeniu prezentów cały pokoj był w papierach. Małe prezenty albo smakołyki wkłada się do skarpet. Zgadnijcie co zrobiliśmy potem ? Poszlismy spac, prawie wszyscy, jedynie podekscytowany Jake bawił się nowymi zabawkami.
Prezentów nie było koniec, bo potem wybraliśmy się do babci i dziadka i tam były kolejne prezenty i obiad świąteczny.
Swieta uwazam jak najbardziej za udane, mimo ze brakowało mi mojej rodziny. Zdecydowanie chodzi tu bardziej o prezenty, niż o samo świętowanie religijne. Nie było kolęd, wigilii czy opłatka, jednak fajnie doświadczyć czegos nowego :>