Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Blog Marleny 2010-2011 | więcej

Amerykańska szkoła

Tag:usa,rok szkolny w usa

Marlena Sarnecka 13-09-2010

Jeden zeszyt, 3 foldery, notatnik i handbook to wszystko co muszę nosić do szkoły. ;-) Książki, które dostałam(mają po 1000 stron każda) zastawiam zawsze w szkolej szafce - takiej jak na amerykańskich filmach.

Pierwszy dzień szkoły był naprawdę emocjonujący !! O 7.30 pod dom podjechał chłopak mojej host siostry - Blake i podrzucił nas do szkoły. Nigdy nie byłam tak podekscytowana, ciekawa i przerażona jak wtedy.

Dzień szkolny zaczął się od przedstawienia nauczycieli na sali gimnastycznej. Ludzie pokazywali na nas palcami, podchodzili i pytali czy to my jesteśmy exchange studentami.

Na pierwszej lekcji - ekonomi musiałam wstać i się przedstawić. Cała się trzęsłam i raczej wądpliwe, że ktoś mnie zrozumiał haha, później było już coraz lepiej, przestałam się bać odezwać co sprawiło, że jeszcze więcej ludzi się mną interesowało.

 

Lekcje są tu dłuższe, ale baardzo przyjemne. Ekonomię zmieniłam już w 2 dzień na biologię - było naprawdę ciężko, bo nie rozumiałam za bardzo co nauczyciel mówił. Hiszpański to moja ulubiona klasa, cały czas robimy jakieś projekty, śmiejemy się i gramy w różne gry. Nauczycielka jest genialna!! Matematyka to działania typu 2+2x2 - ludzie tutaj mają z tym ogromny problem. Dodatkowo codziennie mamy z tego quiz co sprawia że na razie mam same pozytywne oceny haha. Na lekcji teatru cały czas sie wygłupiamy, czytamy różne scenariusze, a ostatnio śpiewaliśmy - każdy musiał wyjśc na środkek i zaśpiewac coś, ja śpiewałam po polsku a schodzą 'ze sceny' wszyscy mi klaskali haha. Ostatnią lekcją jest historia - naprawdę trudna klasa... Testy są niemal codziennie i to z trudnych rzeczy, ale jakoś daję rade.

 

Sport w ameryce jest niezwykle ważny. Chciałam grać w siatkówkę, ale nie podobało mi sie na treningach i w końcu biegam. Treningi są codziennie i trwają 2 godziny, ale czas ten bardzo szybko mija, bo ludzie są niezwykle symaptyczni i śmieszni. Dostałam już stój na zawody - koszulke, spodenki, kurtke i spodnie dresowe z logo mojej szkoły. Za nic nie musiałam płacić ;-) 

Przed piątkowym meczem football'u udaliśmy się na festyn organizowany przez remize strażacką w mojej mieścinie. Ogólnie to można było wszystko jeść za darmo i oglądać wozy strażackie.

Spotkałam tam też tajlandczyka - następnego exchange studenta w mojej szkole (jest nas czworo: ja z Polski, Sophia z Austrii, Tae z Tajlandi i Marianna z Wenezueli)

 

Następnie pojechaliśmy do mojej szkoły na mecz. Jest to dla nich niezwykłe wydarzenie i wszyscy strasznie to przeżywając - wchodzą do szkoły w dzień meczu szafki footballistów były przystrojone i większość szkoły miała na sobie koszulki jak zawodnicy.

Dotychczas taki mecz mogłam oglądać tylko w telewizji - wszystko jest zupełnie tak samo. Cheerliderki i orkiestra sprawiły, że te chwile były jeszcze bardziej wyjątkowe - pomimo tego, że przegraliśmy.

 

 

Większość meczu spędziłyśmy na wygłupach z amerykankami. Najbardziej lubie Emily - mamy razem hiszpański.

 

A po meczu dyskoteka z football'stami haha Było naprawdę super - dawno się tak nie wybawiłam, ale zmęczenie jakie mi towarzyszyło widać na zdjęciu.

 

 

W sobotę rano pojechaliśmy na zawody do szkoły w pobliżu mojej. Ja nie biegałam, bo w drużynie jestem bardzo krótko, ale zacnie kibicowałam ;-)

 

A dzień dzisiejszy spędziłam na grze w tennisa i nauce. Chodzę do szkoły 4 dni, a miałam już 5 testów haha

W sumie zadania domowe jak na razie mam tylko z hiszpańskiego i dużo z historii, ale jest okay!!

 


OGÓLNIE RZECZBIORĄC KOCHAM AMERYKAŃSKĄ SZKOŁE !!

4
Oceń posta:

Ostatnio dodane blogi

Sie
05
2011

CALIFORNIA!

Marlena Sarnecka 15:08

Wyjazd do Kaliforni był jeden z najbrdziej oczekiwaną wycieczką w moim życiu. Gdy wójek i ciocia zaprosili mnie kilka miesięcy wcześniej nie mogłam uwierzyć, ze może czytaj dalej...
Komentarze (5)
Sie
04
2011

Pożegnania

Marlena Sarnecka 16:08

Nieszczęśliwie około 2 tyg. przed moim wylotem z Michigan w tragicznym wypadku zginął ojciec jednej z moich najlepszych przyjaciółek tam - Danielle. W tej smutnej czytaj dalej...
Komentarze (2)
Sie
03
2011

Festyn

Marlena Sarnecka 9:08

Jak juz kiedyś pisałam, w niektórych małych miejscowościach w Stanach odbywają się małe festyny organizowane przez strażaków. Zaraz gdy przyjechałam takie coś czytaj dalej...
Komentarze (4)

Napisz komentarz

Komentarzy:
4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito