Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Blog Kuby 2010-2011 | więcej

Piątek czyli ostatni dzień w szkole

Jakub Mazur 13-03-2011

Do szkoły jak zawsze obudziłem się już około 6:30 ale ten dzień od początku wydawał mi się jakiś taki inny. Jacquelyn zawoziła Dianę do pracy a potem zaproponowała że mnie odbierze ze szkoły ponieważ wydawało jej się że nie będę miał ochoty siedzieć tam do 15. Gdy tylko wsiadłem do szkolnego autobusu czułem że to jest już koniec i dotarło do mnie że to już ostatni dzień szkoły. We wrześniu gdy poznawałem większość ludzi wydawało mi się że moje pożegnanie z nimi będzie mieć miejsce w lecie po wszystkich uroczystościach. Tego ranka dotarło do mnie że nie będzie to łatwe pożegnanie ponieważ pomimo moich problemów w USA to udało mi się poznać kilkoro naprawdę świetnych ludzi, niewielu ich było ale jednak zawsze to byli moi towarzysze niedoli tutaj i dzięki nim choć na chwilę zapominałem o wszystkich problemach związanych z przeprowadzkami czy dziwnym traktowaniem mnie przez host rodzinę. Przed pierwszą lekcja poszedłem do sekretariatu jednak dokumenty nie były jeszcze gotowe. Miałem jeszcze kilka minut do dzwonka i postanowiłem że napiszę jeszcze maila do mojego taty ze szkolnej biblioteki. Na pierwszej lekcji czyli Socjologii nie robiłem dosłownie nic oprócz rozmowy z dwoma kolegami, po lekcji podszedłem do nauczyciela, pana Wrighta który jest jednym z najlepszych nauczycieli jacy kiedykolwiek mnie uczyli. Pożegnanie z nim było naprawdę miłe i na koniec podał mi on karteczkę ze swoim mailem żebym mu napisał czasem coś. Po tej lekcji udałem się na WF, nie przebierałem się ponieważ wszystkie rzeczy wziąłem do domu dzień wcześniej ponieważ musiałem je jeszcze wyprać przed włożeniem ich do walizki, nauczycielka pozwoliła mi na posprzątanie moich szafek oraz na napisanie do Jacquelyn o której godzinie chciałbym być odebrany. Podczas gdy siedziałem sobie na ławce na Sali gimnastycznej zagadnął mnie syn koordynatorki i powiedział ze czeka ona na mnie w sekretariacie. Udałem się tam pośpiechem ponieważ wiedziałem czego mogę się spodziewać. Dzień wcześniej czyli w czwartek zagarnęłą mnie ona po szkolę i domagała się abym zadzwonił z jej telefonu do jakiejś ważnej osoby w CETUSIE, odparłem jej wtedy jednak że nie mam o czym teraz rozmawiać z nikim z CETUSY ponieważ podjąłem już decyzję o powrocie i dodatkowo że muszę jeszcze złapać autobus do domu i nie chciałem się spóźnić. Tego dnia w piątek w sekretariacie powiedziała mi że MUSZĘ zadzwonić do tej kobiety i pomimo tego ze wiedziałem co ona będzie miała do powiedzenia to dla świętego spokoju wykonam ten telefon a potem będę miał wszystko z głowy. Jeśli chcę się drugą osobę przekonać do swojego zdania to myślę że powinno się raczej spokojnie mówić oraz wykorzystywać jakieś przemyślane argumenty, podczas tej konwersacji kobieta z która miałem okazje rozmawiać chyba nigdy nikogo nie przekonywała do swojego zdania ponieważ od początku zaczęła rozmowę niemiłym tonem i wyrzutami. Nie wiem dlaczego wyciągała ona sprawę z października i pytała mnie co się stało w tamtej dziwnej rodzinie, powiedziałem jej że zapewne miała okazję już zapoznać się z raportem i nie widzę większego sensu ażeby po raz kolejny pytać mnie o to co się tam stało. Pomyślałem ze zagryzę jednak zęby i będę odpowiadał na jej bezsensowne pytania, po kilku minutach powiedziała ona mi że to tak naprawdę oni chcieli mnie wyrzucić z domu i że jeśli dalej myślę że to moje stanowisko zadecydowało o przeprowadzce to jestem w błędzie. Jako że miałem okazję nieintencjonalnie dostać jeden z raportów to wiedziałem że ci ludzi chcieli mnie wyrzucić to bez większych emocji zapewniłem ją że mam teraz świadomość że to oni nie chcieli mnie dłużej w swoim domu. Podczas tej rozmowy niezliczoną ilość razy podwyższała ona swój głos i w nieprzyjemny sposób wypominała mi wszystkie rzeczy które miała okazję przeczytać w tych ichnich raportach. Bez skutku próbowałem jej powiedzieć ze podjąłem już decyzję o powrocie i jej sposób przekonywania mnie raczej mojego zdanie nie zmieni, wtedy w bardzo niekulturalny sposób powiedziała ona mi że będę żałował tej decyzji, nie wiem w jakim sensie ponieważ uważam że było to najlepsze wyjście z sytuacji w której się znajdowałem . Nie rozumiem dlaczego zapytała mnie ona czy nie napiszę jej emaila zawierającego moją opinię o dobrych i złych stronach tego wyjazdu, naprawdę nie wiedziałem co o tym myśleć ponieważ przed kilkoma sekundami zaatakowała mnie ona stwierdzeniem że będę żałował tej decyzji a teraz prosi mnie ona o moją opinię. Nie wiem jeszcze czy w ogóle będę miał ochotę pisać do tej kobiety ponieważ sposób w jaki mnie potraktowała był karygodny i nie życzę nikomu aby przeprowadzali takie rozmowy telefoniczne. Gdy się już z nią pożegnałem oddałem telefon Margaret i powróciłem na salę gimnastyczną. Kolejną lekcją miała być ekonomia jednak nie chciałem moich ostatnich chwil spędzić z dość cichym nauczycielem za którym za bardzo nie przepadam także wręczyłem mu tylko książkę i poszedłem do Sali gdzie nauczała niezwykle miła pani od Angielskiego. Pozwoliła ona mi siedzieć jej klasie gdy czekałem na Jacquelyn która miała mnie odebrać. Podczas gdy ona nauczała przysiadł się do mnie jej absolwent który przez cały dzień sporządzał notatki o tym jak prowadzi ona lekcje ponieważ potrzebne one mu są na studia. Pomijając to że wyglądał na 17-18 latka to jak się po chwili okazało w tym roku kończy on lat 30. Był to człowiek niezwykle interesujący ponieważ studiuje on tworzenie gier i w tym samym czasie jest twórcą komiksów. Przez chwilę miałem okazję z nim porozmawiać i gdyby nie to ze Jacquelyn zadzwoniła żebym wyszedł juz z klasy ponieważ czeka na mnie na zewnątrz. Pożegnałem się z Panią Eaton oraz ludźmi z klasy których znałem. Razem z Jacquelyn poszedłem jeszcze do kilku nauczycieli których darzę sympatią po to żeby się z nimi pożegnać. Po kilku minutach siedzieliśmy już w aucie w drodze do MC’Donalda ażebym mógł skorzystać z internetu i odebrać wiadomości od przyjaciół oraz informację o bilecie. Na mojej poczcie czekała już wiadomość od pani Diany z której to dowiedziałem się że muszę jeszcze podpisać jakieś papiery dotyczące mojej rezygnacji z programu, nie wiem dlaczego koordynatorka nic o tym nie wspomniała. Mój bilet przewiduje wylot z Grand Rapids w poniedziałek o godzinie 10:05 przed południem co powoduje trochę problemów ponieważ gdyby nie to że moja host mama ma spotkanie u lekarza to było by to idealna sytuacja gdyż pracuje ona niezwykle blisko lotniska. Mój host tata do pracy jedzie w kompletnie drugą stronę i do tej pory nie jestem pewien kto mnie tam zawiezie. Napisałem maila do koordynatorki czy może ona odwiozła by mnie do Grand Rapids, pomimo tego że zapewne za bardzo za mną nie przepada to jako człowiek z dobrej woli powinna wyświadczyć mi tę ostatnią przysługę. Teraz kiedy to piszę dalej nie wiem kto zawozi mnie na lotnisko i jest to tak naprawdę jedyny problem jaki teraz mam ponieważ wszystko już domknąłem na ostatni guzik i teraz tylko ta sprawa pozostaje otwarta.
4
Oceń posta:

Ostatnio dodane blogi

Mar
13
2011

Sobota i koniec pakowania

Jakub Mazur 18:03

W sobotę czyli wczoraj obudziłem się około godziny 11, umówiłem się jeszcze w piątek z Karolem że porozmawiamy na Skype o 12. Jako że mam tylko godzinę darmowego czytaj dalej...
Komentarze (10)
Mar
13
2011

Czwartek czyli rozmowa z host rodziną

Jakub Mazur 18:03

Przez całą resztę dnia myślałem o tym jak powiedzieć rodzinie że jednak zdecydowałem się na powrót do ojczyzny. Najbardziej niepokoiła mnie opinia Erica który mógł czytaj dalej...
Komentarze (0)
Mar
13
2011

Środa i podjęcie decyzji

Jakub Mazur 18:03

Podczas weekendu miałem dość rzadką okazję aby porozmawiać z moim przyjacielem Karolem oraz z moimi rodzicami. Po opisaniu całej sytuacji wspólnie postanowiliśmy że ten czytaj dalej...
Komentarze (1)

Napisz komentarz

Komentarzy:
4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito