Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Blog Kuby 2010-2011 | więcej

Harlem Globetrotters

Jakub Mazur 04-02-2011

Jak już wcześniej zapowiedziałem. Niedziela była bardzo udana. Rano, obudziła nas Margaret i poszliśmy do ich kościoła-centrum rozrywki gdzie co ciekawe spotkałem polską nauczycielkę która przyjechała tutaj na miesiąc żeby uczyć się nie wiem czego od pastora. Porozmawiałem sobie z nią chwile po polsku ale musieliśmy szybko jechać do domu ponieważ Albin i Kim musieli zabrać jakieś rzeczy. Około 13 musieliśmy się już wybierać do Grand Rapids ponieważ show zaczynał się o 14 30 jednakże nie mieliśmy biletów i nie chcieliśmy wpadać tam na ostatnią chwile ponieważ mogło się okazać że nie będzie już dostępnych biletów. Gdy zaparkowaliśmy już samochód (7$ za parking to chyba przesada ale no cóż) przeszliśmy na drugą stronę ulicy do hali. W środku nie można było nawet się przecisnąć i dlatego musieliśmy obejść arenę z drugiej strony aby dostać się do kas. Przyznam że trochę się martwiłem ponieważ tyle ludu jeszcze w na takiej małej powierzchni skupionego to nie widziałem. Gdy już dosłownie przedarliśmy się do kasy okazało się że jest jeszcze możliwość kupna wejściówek, jako że nie dysponowaliśmy wielką ilością pieniędzy wybraliśmy najtańsze miejsca. Różnice mogłem zauważyć ogromną ponieważ byłem już w tej hali przed końcem roku i siedziałem w pierwszym rzędzie ale ogólnie rzecz biorąc nie było źle. Jedyną rzeczą która mnie denerwowała był obiektyw Albina który kupił aparat za 900 dolarów i jako gratis dostał super obiektyw (musiałem mu powiedzieć jak się obsługuje taki aparat ponieważ nigdy wcześniej nie miał takiego urządzenia w ręce, zamiast popróbować coś zmieniać w ustawieniach włączył on tryb auto co jest chyba największym lamerstwem jak się kupuje aparat za niemalże 3000 złotych) wracając do tematu mój obiektyw na maksymalnym przybliżeniu w porównaniu do Albinowego wyglądał jak zabawka ale no cóż, zdjęcia i tak wyszły lepsze od niego, hehe. Nie udało mi się wspomnieć na jaki występ w ogóle się wybraliśmy, a mianowicie był to pokaz koszykówki, tak tak meczem trudno to byłoby nazwać ponieważ sama idea tego przedsięwzięcia to jest właśnie pokaz niesamowitych trików koszykarskich w wykonaniu zawodników legendarnej grupy Harlem Globetrotters która jako jedyna z zawodowych drużyn wliczając wszystkie dziedziny sportu aktualnie posiada passę powyżej 11 tysięcy zwycięstw. Dzisiejsza koszykówka zawdzięcza wiele zagrań właśnie drużynie z Harlemu, alley-oop czy rzut za 3 punkty to wszystko inwencje wprowadzone do koszykówki przez zawodników ubierających charakterystyczne od 85 lat spodenki w białe i czerwone pasy. Kapitan drużyny (Big Easy) przed pierwszym gwizdkiem opowiedział pokrótce zasługi Harlem Globetrotters i zaprezentował nową innowację czyli rzut 4 punktowy który można oddać jednakże tylko po usłyszeniu charakterystycznej syreny oraz tylko z 4 miejsc na parkiecie. Oczywiście jak to już stałe w programie nie mogło zabraknąć drażnienia sędziów którzy także są częścią show oraz naśmiewania się z zawodników Washington Generals (stali przeciwnicy Harlem Globetrotters). W przerwach pomiędzy kwartami dwoje kapitanów (tak tak w koszykówce zawsze jest dwóch kapitanów) zabawiało publiczność konkursami oraz żartami dotyczącymi samych widzów oraz sędziów itd. Aha zapomniałbym dodać że sędzia główny jako jego dodatek to show wprowadził cos znane z lodowisk hokejowych a mianowicie zamkniętą klatkę dla zawodników, którzy swoim zachowaniem denerwują sędziego. Oczywiście nikt tutaj nie prowokował innych zawodników a same „kary” czyli 2 minutowe odsiadki były integralną częścią meczu. Podczas połowy ja, Albin oraz Kim poszliśmy na dolny poziom ażeby zobaczyć pamiątki, koszulki i tym podobne przedmioty z logiem Globetrotters. Od początku wiedziałem że muszę kupić te niesamowite spodenki. Zwróciłem chłopakom uwagę ponieważ spokojnie moglibyśmy usiąść bliżej ponieważ było dużo wolnych miejsc w środkowym sektorze a nikt już nie sprawdza biletów w środku także zaoszczędzilibyśmy około 30 dolarów, jednakże strasznie oni się bali także musiałem z nimi wrócić na górę. Z dołu niesamowicie wyglądało boisko oraz trybuny, i te wszystkie oczy zwrócone na parkiet, chciałbym kiedyś zagrać podczas meczu z taką frekwencją J. Podczas całego meczu Big Easy miał podłączony mikrofon i co chwilę rzucał jakieś żarty, szkoda mi jest tylko że tak rzadko przyjeżdżają oni do Europy ponieważ są oni niesamowici i z pewnością kiedyś się jeszcze wybiorę na ich pokaz.

To już chyba tyle na ten temat, wrzucam oczywiście zdjęcia. Mam nadzieję że się będą podobać. Pozdrawiam i do przeczytania wkrótce.

 

 

 

 

 

 

0
Oceń posta:

Ostatnio dodane blogi

Mar
13
2011

Sobota i koniec pakowania

Jakub Mazur 18:03

W sobotę czyli wczoraj obudziłem się około godziny 11, umówiłem się jeszcze w piątek z Karolem że porozmawiamy na Skype o 12. Jako że mam tylko godzinę darmowego czytaj dalej...
Komentarze (10)
Mar
13
2011

Piątek czyli ostatni dzień w szkole

Jakub Mazur 18:03

Do szkoły jak zawsze obudziłem się już około 6:30 ale ten dzień od początku wydawał mi się jakiś taki inny. Jacquelyn zawoziła Dianę do pracy a potem zaproponowała czytaj dalej...
Komentarze (0)
Mar
13
2011

Czwartek czyli rozmowa z host rodziną

Jakub Mazur 18:03

Przez całą resztę dnia myślałem o tym jak powiedzieć rodzinie że jednak zdecydowałem się na powrót do ojczyzny. Najbardziej niepokoiła mnie opinia Erica który mógł czytaj dalej...
Komentarze (0)

Napisz komentarz

Komentarzy:
4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito