Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Blog Kuby 2010-2011 | więcej

Wyprawa do Lansing oraz Pierwszy Mecz

Jakub Mazur 09-12-2010

Sam tydzień nie był zbytnio interesujący i przeciwnie niż zwykle weekend był dość zajmujący ponieważ Diana, Ja oraz Katrina pojechaliśmy do Lansing (Stolica Michigan) aby zabrać Jacquelyn do salonu tatuażu. Jako że zbliżały się jej urodziny (dokładnie dzisiaj kiedy to pisze czyli czwartek) i jako prezent urodzinowy poprosiła o pieniądze na tatuaż. Dzień zaczął się dość wcześnie ponieważ musieliśmy wyjechać o 8. Jako że z kobietami to zawsze znajdzie się jakiś powód na opóźnienie i w końcu udało nam się wsiąść do auta kilka minut po 9. Oczywiście zbudzony zostałem o 7 i gotowy byłem około 7 15. Resztę czasu po prostu przeczekałem w kuchni. Droga do Lansing zajęła nam około 2 godzin. Zatrzymaliśmy się jeszcze w Rockford gdzie pracuje Jon żeby pokazać mi jego miejsce pracy. Jon pracuje w magazynie i jego zadaniem jest zarządzanie tym co przyjeżdża a potem ustawianie wszystkiego za pomocą wózka widłowego. Nie jest to może zbyt wymagająca praca ale i taką musi ktoś wykonywać. Do Lansing przyjechaliśmy około 11. Acha i zapomniałem musieliśmy podrzucić Elisę do jej taty (raz w miesiącu do niego jeździ na wizytę). Tak więc podrzuciliśmy ja do jej ojca i pojechaliśmy odebrać Jacquelyn. Spotkanie z tatuażystą miała ustalone na godzinę 12. W tym budynku, który znajduje się w miasteczku studenckim (Michigan State University) byliśmy około 11 45. Chciałbym tutaj dodać że sam kampus wygląda świetnie, wszędzie wiszą flagi z logiem, reklamy dookoła zawierają maskotkę lub logo uniwersytetu. Amerykanie mają trochę manię na punkcie uniwersytetu, identyfikują się z nimi nawet wiele lat po ukończeniu studiów. Co krok widać było kogoś z wielkim zielonym albo białym S na bluzie. Gdy próbowaliśmy się dostać do środka jakiś chłopak powiedział nam że otwierają dopiero o 12, zatem udaliśmy się do sklepiku z gadżetami związanymi z Michigan State. Kupiłem tam kilka dość ciekawych rzeczy, trochę szkoda że u nas nie ma takiego zainteresowania tego typu rzeczami. Okej, wracając do głównego powodu tej podróży, gdy już otworzono salon zajęło nam około 5 min wypełnienie wszystkich dokumentów (zgoda rodzica na tatuaż ponieważ Jacquelyn nie jest jeszcze pełnoletnia, oraz jakieś pytania dotyczące zdrowia). Następnie powiedzieli nam żeby poczekać chwilkę. Nie wiem jak dla nich ale dla mnie chwila to około 2-4.5 minuty. Czekać musieliśmy około 40 min. W końcu sekretarka powiedziała że możemy się udać do pokoju „zabiegowego”. Sama procedura przygotowywania maszynerii była dość niebywała ale chyba wszystko było w porządku. Zabieg trwał około godziny. Jacquelyn wytatuowała sobie pierwsze litery imion swoich sióstr oraz swoje a na tym napis po grecku znaczący „siostry”. Osobiście mi ten tatuaż tak średnio się podoba ale jak kto lubi, nie moja sprawa. Po założeniu folii ochronnej którą musi trzymać na tym miejscu przez około tydzień poszliśmy zapłacić oraz udać się na spotkanie z byłą szefową Diany. Pojechaliśmy do kawiarni ale wszystkie miejsca były zajęte, jednakże około 2 min drogi stamtąd była inna kawiarnia z tej samej sieci. Większość klientów korzystała tam z internetu także i ja postanowiłem wziąć swojego laptopa. Udało mi się złapać na Skype moich rodziców co nie zdarza się zbyt często. Potem porozmawiałem jeszcze z ciocią. Reszta kompanii rozmawiała z szefową Diany. Głównym tematem był college Jacquelyn i możliwość pomocy ze strony tej miłej pani której imienia niestety nie pamiętam ale to raczej mało ważne. Około  14 pojechaliśmy do wielkiego centrum handlowego, zbytnio nie przepadam za zakupami ale to był już ostatni przystanek przed drogą do domu. Na początku poszliśmy do Best Buy (odpowiednik Media Markt) – dosłownie wszystko związane z elektroniką można tam było znaleźć. W telewizji od kilku tygodni reklamowali słuchawki renomowanej firmy Bose w których jeśli się je ubierze nic nie słychać, teraz miałem okazję sprawdzić czy to prawda. Krótki test i byłem niezmiernie zachwycony tymże produktem, dla większego efektu podczas testu włączana była maszyna która symulowała dźwięk silnika samolotowego. Dosłownie nic nie było słychać, znaczy żadnego dźwięku z zewnątrz, muzyka była niemalże doskonała, to chyba jedyna reklama która okazała się całkowicie prawdziwa. Gotów byłem nawet z miejsca kupić te słuchawki jednakże po spojrzeniu na cenę trochę mnie zemdliło. Cenę do 100 dolarów bym mógł nawet wyłożyć tego dnia ale 299.99 $ to trochę dużo jak dla mnie. Doznanie było wspaniałe i to chyba najlepsze słuchawki na rynku teraz jednakże za taką cenę mogę mieć 6 par innych słuchawek. Także podziękowałem i wyszedłem. Resztę dnia spędziłem włócząc się za Jacquelyn i Katriną które jak łowcy poszukiwali okazji. Około 7 obładowani torbami (ja nosiłem głownie nie swoje)  czekaliśmy na Dianę która pojechała kupić jakąś książkę do innego sklepu. O 8 pojechaliśmy  odebrać Elisę która jak to ma w zwyczaju płakała przez 20 min ponieważ jej kuzynka męczyła ją dla zabawy, trochę pewnie przesadzała z opisaniem czynności która tamta ponoć wredna dziewczyna jej aplikowała. Gdy w końcu wsiedliśmy do auta po 30 minutach zadzwonił jej ojciec i powiedział że zapomniała ona wziąć swojego magicznego długopisu do Nintendo DS. Diana zapewniła ją że kupi jej nowy (koszt około $5 za 2 takie urządzonka)  jednakże ta rozpłakała się ponownie i musieliśmy wracać do Lansing. Czy napisałem już że zbytnio nie przepadam za małymi dziećmi? Cóż to daje mi trochę doświadczenia w obchodzeniu się z nimi jednakże w przyszłości chyba będę ich unikał, przez 5 min jest fajnie ale na dłuższą metę są one męczące. Chciałbym tutaj podziękować moim kochanym rodzicom za wyrozumiałość i cierpliwość, teraz wiem że nie jest to łatwa praca. Przejdę może teraz do kolejnej rzeczy którą chciałem się podzielić. We wtorek mieliśmy pierwszy oficjalny mecz. Co ciekawe każdy do szkoły musiał przyjść w garniturze, tutaj sport traktuje się mega poważnie. Mi to nie przeszkadza ponieważ uwielbiam ubierać garnitur. Teraz będę miał szansę robić to dwa razy w tygodniu. Sam mecz niestety przegraliśmy (nie mogłem jeszcze grać ponieważ zacząłem trenować w poniedziałek). Powinniśmy wygrać ale zabrakło nam cierpliwości oraz opanowania i w ostatnich sekundach 4 kwarty drużyna z Oakridge doprowadziła do remisu co zaowocowało dogrywką którą niestety znacząco przegraliśmy. Wydawało mi się że walczyliśmy tylko w regularnym czasie gry a w dogrywce po prostu oddaliśmy zwycięstwo przeciwnikom. W dość nieciekawych nastrojach wracaliśmy do domu. Co prawda tamta drużyna była dużo bardziej wysoka i atletyczna ale nasza taktyka zniwelowała tę przewagę, niestety nie na długo ponieważ w dogrywce coś zazgrzytało i straciliśmy 8 punktów pod rząd. Jestem niezmiernie podekscytowany meczem piątkowym ponieważ gramy go u nas w szkole i prawdopodobnie będę mógł zagrać kilka minut. Gdyby nie kontuzja prawdopodobnie byłbym w pierwszej piątce ale kontuzja mi w tym bardzo przeszkodziła. Jednak z podekscytowaniem patrzę na dalszą część sezonu który dopiero co się rozpoczął ponieważ mam szanse udowodnić trenerowi że jestem wystarczająco dobrym zawodnikiem i zasługuje na miejsce w pierwszej piątce. Na koniec dodam że w kolejnej relacji zamieszczę opis meczu oraz balu który będzie miał miejsce zaraz po rozgrywkach. Do przeczytania wkrótce.

5
Oceń posta:

Ostatnio dodane blogi

Mar
13
2011

Sobota i koniec pakowania

Jakub Mazur 18:03

W sobotę czyli wczoraj obudziłem się około godziny 11, umówiłem się jeszcze w piątek z Karolem że porozmawiamy na Skype o 12. Jako że mam tylko godzinę darmowego czytaj dalej...
Komentarze (10)
Mar
13
2011

Piątek czyli ostatni dzień w szkole

Jakub Mazur 18:03

Do szkoły jak zawsze obudziłem się już około 6:30 ale ten dzień od początku wydawał mi się jakiś taki inny. Jacquelyn zawoziła Dianę do pracy a potem zaproponowała czytaj dalej...
Komentarze (0)
Mar
13
2011

Czwartek czyli rozmowa z host rodziną

Jakub Mazur 18:03

Przez całą resztę dnia myślałem o tym jak powiedzieć rodzinie że jednak zdecydowałem się na powrót do ojczyzny. Najbardziej niepokoiła mnie opinia Erica który mógł czytaj dalej...
Komentarze (0)

Napisz komentarz

Komentarzy: 1

Zgłoś do moderacji
~Marlena napisał: 2010-12-14 04:56:13
haha uwielbiam sposób w jaki piszesz :D
u mnie tez musimy 'się stroić' przed każdym meczem hah
4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito