Blog Agnieszki 2010-2011 | więcej
Moja szkoła ;*
Agnieszka Kalinowska 22-10-2010
Już prawie koniec października, a ja czuję jakby zaczynał się wrzesień. Wszystko przez pogodę, która przypomina teraz złotą polską jesień, tylko że trochę cieplejszą :). Miałam napisać więcej o szkole i tutejszych zwyczajach, więc o tym będzie dzisiejszy wpis. Muszę powiedzieć to wprost: kocham amerykańską szkołę!:D. Chodzenie do niej do przyjemność. Codziennie coś ciekawego się w niej dzieje. Lekcje są ciekawsze niż w Polsce i mam tu na myśli nawet historię!;), na której często oglądamy śmieszne filmiki pomocne w zapamiętywaniu. Każda lekcja się czymś wyróżnia. Nasza pani z angielskiego jest dla mnie jak ciocia. Rozmawiamy bardzo swobodnie, czasem sobie plotkujemy ;p, niedługo zabiera naszą piątkę z tenisa na wycieczkę do Wichity. I nigdy nie zadaje nam pracy domowej :D. Inni nauczyciele też nie traktują uczniów zbyt oficjalnie, nie wspominając już o dyrektorze, który prawie codzinnie pyta jak się mam, żartuje ze mną, kilka razy powiózł mnie nawet do domu ;d. Niedawno razem z żoną obchodził urodziny i podczas lunchu częstowali wszystkich swoimi tortami. Najbardziej lubię przedmion Nutrition & Wellness, bo pieczemy tam cisata i ciasteczka, niedługo mamy konkurs na najlepsze chocolate chip cookie :). Największe wrażenie zrobiła na mnie fizyka. Byłam przerażona kiedy dowiedziałam się, że powinnam się na nią zapisać, żeby zdać test ACT. Mimo tego, że w polskiej szkole ledwo zdawałam przez ten przedmiot, zdecydowałam się na nią. Już po kilku tygodniach zmieniłam zdanie do najbardziej znienawidzonego przeze mnie przedmiotu. Jestem po prostu zachwycona :D. Nauczycielka wszystko jasno wyjaśnia, lekcje są naprawde interesujące. Na początku roku mieliśmy projekt, na którym musieliśmy zbudować łódź z kartonu. Po tygodniu pracy, poszliśmy na miejski basen i jedna osoba z każdej grupy musiała przepłynąc w niej całą długość basenu. Cała szkoła włącznie z nauczycielami przyszła, żeby to zobzczyć ;d. Na koniec mieliśmy jeszcze trochę czasu, żeby popływać. Innym razem jedliśmy żelki na czas, a potem rysowaliśmy wykresy. Ostatnio mieżyliśmy prędkość sterowanych samochodów. Ktoregoś dnia przyszliśmy jak zwykle na lekcję i czekaliśmy na panią. Ktoś powiedźał, że chce mu się spać, kilka osób dodało że też. Wszyscy położyliśmy się na ławkach. Usłyszałam, że przyszła nuczycielka i czekałam kiedy coś powie, a ona tylko zgasiła światło i zaczęła coś robić przy komputerze. Po około 20 minutach zdałam sobię sprawę, że to nie klasowy żart i możemy najnormalniej w świecie spać na lekcji ;D. Po dzwonku, który nas obudził usłyszałam tylko ’Thank you mrs. Shaef’. To było świetne :). Kolejną rzeczą, ktora mnie nie przestaje dziwić, to testy, na których można używać książek i notatek, jeśli się jakieś ma (nie są obowiązkowe), albo wzorów. Raz na angielskim dostaliśmy małe karteczki, slużące jako ściągi. Każdy mógł mieć na niej tyle, ile zmieści xd. Pan z historii pozwala kończyć testy w domu, jeśli się nie zdążyło na lekcji ;p. Ciężko opoiedzieć za jednym razem wszytko, co się dzieje w skzole, wiec będę starać się teraz robić to na bierząco :). Czekam na pytania, jeśli jakieś są ;).
Ostatnio dodane blogi
Życie w amerykańskim stylu :)
Agnieszka Kalinowska 1:02
Szkoła II
Agnieszka Kalinowska 1:02
Homecoming II & Spirit Week
Agnieszka Kalinowska 19:02
Napisz komentarz
Tomek: ACT to test, który trzeba zdać, jeśli chce się iść tu na studia. Podobno akceptują go niektóre uczelnie w Polsce. Chce go zdać tak na wszelki wypadek ;).
Mateusz: One naprawdę przykuwają uwagę!:D
Kinia: Ledwo się załapałam na program z moim angielskim ;p. Nie byłam najlepsza w klasie xd. Przez pierwszych parę tygodni nie rozumiałam prawie nic. Kiwałam tylko głową, kiedy ktoś powtarzał tą samą rzecz po raz trzeci. Najgorzej było na historii, bo musiałam tłumaczyć co drugie słowo w książce. Po 3 miesiącach tutaj, rozumiem większą część tego co słyszę. Trochę trudniej używać nowych słów, ale wszystko przychodzi z czasem :).
1 | 2 |