Wiele Amerykanów swoje korzenie ma w Europie, moja rodzina wywodzi sie z Irladnii więc St. Patrick's day, który miał swoje miejsce w niedziele był hucznie świętowany. A już na pewno bardziej niż w Polsce. w wiekszych miastach były organizowane parady z tej okazji dlatego całą rodziną wraz z dziadkami pojechaliśmy obejrzeć dwie z nich. Wszędzie zielone koszulki, kapelusze, naszyjniki, dzieci, dorośli, całe rodziny świętowały ten dzień. Pierwsza parada była najkrótszą jaką kiedykolwiek widziałam, ludzie uważają, że jest najkrótsza w całych stanach, a ja wcale bym się nie zdziwiła jakby faktycznie tak było. W drugim miasteczku oglądaliśmy pokazy tańca irlandzkiego i poszliśmy do baru. Muzyka i tłumy ludzi zrobiły wrażenie jakbyśmy faktycznie siedzieli w pubie w Irlandii. Pogoda trzeba przyznać, że była niesamowita zresztą jak przez cały ostatni tydzień kiedy mamy upały 30 stopni Celsjusza w marcu. To był naprawdę miło spędzony rodzinny dzień.