Blog Moniki 2011-2012 | więcej
Sylwester
Monika Kucharczyk 08-01-2012
Hello again. Nie pamietam, czy wam opisywalam sprawe z sylwestrem, czy nie, ale ostatecznie rodzice wyprawili 'imprezke' w domu. Bea, dziewczyna z niemiec postanowila pojechac z nasza koordynatorka na narty do Duluth z niektórymi exchange students, ale ja postanowiłam zostać w domu i bawić się w towarzystwie Amerykanów. No właśnie... jak się ich spytałam, co robią, to wszyscy byli "aa nie wiem, chyba się gdzieś powłóczę ze znajomymi albo pójdę na imprezę do x/y". Czyli plany na ostatnią chwilę - tak jak ja - i w większości imprezki jak to w ciągu całego roku. Nikt tu nie pije szampana, czy czegoś takiego, bo >12<. Po prostu jak już wspomniałam, na zwyczajnej imprezie.
Więc wstałam rano z twarzą zombie, do 17 przesiedziałam w pidżamie oglądając byle co w telewizji, jak zresztą cała rodzina oczekiwając na gości. O 17 nagły pośpiech, robienie jedzenia, zamiana dresów na chociaż coś w miarę normalnego (ja nawet się nie starałam, założyłam jeansy na pół godziny, ale potem wskoczyłam znowu w dres; wiem, jestem beznadziejna xd), pomalowałam sie, podkręciłam trochę włosy na lokówce i ready to go.
Pierwsza przyszła Alissa, koleżanka mojej mamy. Po raz pierwszy doświadczyła, jak Bill - host tata - i Jason - 'host other'(haha, to jest kolega moich rodziców, zna sie z nimi od czasów high school, który mieszka z nimi, jest jakby wujkiem i jest przemiły) - dawali mi tzw. 'hard time' - bo sobie ciągle ze mnie żartują, zwłaszcza teraz, gdy przefarbowałam włosy na BLOND (tak, tak, zrobiłam to :) właściwie to tylko pasemka, zeby przemiana nie była zbyt drastyczna, ale to jeszcze nie koniec). Najgorsze jest to, że nigdy nie wyłapuję, kiedy żartują, bo tata ma zawsze na twarzy tą poker face - minę pół przytomnego Jamesa Bonda - przez cały czas, wiec nie widze roznicy, kiedy zartuje, a kiedy nie. Staram sie im jakoś odpowiadać, ale zazwyczaj zaczynam sie smiac i nie moge przestac, wiec tylko robią wielkie oczy i mówią "WHATEVER" (takie jakby ah zresztą... -.-). Po Alissie przyszła Sammie i wręczyła mi ciastko, które jej mama upiekła. Nie wiedziałam, co z tym zrobić, czy odłożyć, czy moze powinnam zjesc przy niej, więc po prostu wpakowałam je do buzi xd Zaczęłyśmy gadać i Sammie zaczęła mnie bronić przez Jasonem i zaczęła mu dokuczać mówiąc, ze ma dziwna głowę (moze dlatego, ze jest lysy, chodzi na silownie codziennie i przez to wyglada na taka małą w porównaniu z resztą ciała). Ten nie wiedział co powiedzieć, więc dał jej naleśniki. W ogóle przegadałyśmy ze 2 godziny w dresach żartując z Jasona. Sammie też coś opowiadała o swoim byłym chłopaku, który mial duza glowe, wiec Jason sie odgryzł: ona lubi wytykać ludziom kształt głowy, ehe?
Oprócz tej dwójki wpadł jeszcze Tim, który uwielbia sport i powiedział: "I'm Pollack" (jestem Polakiem!), czyli że ktoś tam od kogoś tam w kimś tam z jego rodziny był z Polski blabla, Michelle, siostra mamy, która jest prze kobietą :D i wiele innych osób, których imion już nie pamiętam, bo byłam zajęta having fun with Sammie. Poszłyśmy do mojego pokoju i rzuciłyśmy się na moją szafę i kamerkę internetową robiąc zdjęcia i przymierzając ciuchy. Obejrzałyśmy 'Rio', który był prze cute i zaczęłyśmy się bić na poduszki. Róźowy telewizor moich sióstr w moim pokoju całyc czas leciał w tle, bo w USA to wielka rzecz - sylwester w Nowym Jorku, wiele stacji je emituje. Coś jak u nas Sylwester w Warszawie, Krakowie, Wrocławiu i gdzieś tam jeszcze na 1,2, polsacie i tvnie. Wszyscy oglądają 'ball drop', czyli spadek jakieś kolorowej świecącej kulki, która jedzie w górę ponad budynki jakby winda, a potem jedzie w dół. Oczywiście obie przegapiłyśmy, tzn. obejrzałyśmy na powtórce, ale lol - ja nawet kuli nie zauwazylam.. a co mnie tam jakaś kula, wole się bawić :P
Potem zeszłyśmy na dół i zaczęliśmy się wszyscy lać psikaczami z wodą na kota, bo ciągle wskakuje na stół. Rezultat - zniszczona fryzura Sammie; moje mokre siedzenie. Pograłyśmy w karty z dorosłymi i trochę z nimi posiedziałyśmy, ale potem przełączyliśmy tv na teledyski i zaczęłyśmy tańczyć jak dzikie, więc tata powiedzial, ze zalowal, kupil nowe glosniki :) Potem rzuciłyśmy się na jedzenie i zaczęliśmy grać na wii, takiej konsoli na tv, wraz z Brodym, 5cio letnim synkiem rodziny. Reszta dzieciaków została u yaya'i, i mieli fałszywego sylwestra, że o 21 jest nowy rok i jedzą zelki a potem idą spać, bo są jeszcze dziećmi i są zmęczeni, haha :)
Potem obejrzelismy Human Centipede, najgłupszy horror na świecie a potem jeszcze kawałek Jersey Shore (...), bo zasnęłyśmy.
Rano Sammie obudziła mnie stojąc nade mną i creepy wpatrując się we mnie. lol. Najlepsze jest to, że myślałam, że sobie pójdzie jakoś rano, a została jeszcze do 16, haha. Cały dzień grałyśmy w wii i oglądałyśmy 'Pogromców Mitów" na discovery channel.
Może brzmieć nudnie dla was, ale ja sie naprawde świetnie bawiłam :)) W ogóle nie żałuje, że postanowiłam zostać w domu z ludźmi. To teraz... byle do ferii wiosennych!
Happy New Year!
P.S.
I jak wam się (nie?) podobają moje włosy ? :)
Ostatnio dodane blogi
Już w Polsce
Monika Kucharczyk 0:06
Przedostatnia notka
Monika Kucharczyk 6:06
Graduation
Monika Kucharczyk 6:06
Napisz komentarz
a wii to fajna gra ;p