Blog Sylwii 2010-2011 | więcej
tydzień :)
Sylwia Bartula 06-09-2010
Więc :P w poniedziałek przyjechała moja koordynatorka na kolacje :)
Wszyscy sie witali ja poznawałam reszte znajomych mojej rodziny, Sam- koordynatorka przedstawiła mi Rodriga
wymieńca z Venezueli, strasznie wielki :P Poznałam też jej dzieci: Zach-17, Liz-12, Nicole-6.
Moja Host mama przygotowywała kolacje z Sam a my z chłopakami graliśmy na Wii.
Później wyszliśmy na pole zagrać w batchee ball. Po chyba 30 min. Mike- mąż Sam zawołał nas na kolacje
Zobaczyłam na stole okropne kiełbasy, których nienawidze... powiedziałam o tym Tricii i zawołała Garretta żeby mi szybko
podgrzał parówke bo musze zjeść jakieś mięso :P nie miała pretensji, że czegoś nie lubie :) Do mięsa była kukurydza, jakieś sałatki
na które nie zwracałam uwagi bo też ich nie lubie :P Dorośli jedli na tarasie my zostaliśmy w środku. Jedliśmy baaardzo pomału
bo Zach nas cały czas rozśmieszał :P na deser były truskawki w czekoladzie :) Posiedzieliśmy jeszcze chwile i pojechaliśmy do domu Sam.
Kiedy dziewczynki oprowadzały mnie po domu byłam zaskoczona :P amerykanie nie przywiązują wagi do wystroju domu... DOSŁOWNIE.
Wchodzi się do otwartego holu z którego można przejść do kuchni i do pomieszczenia w którym jest komputer i wiele innego czegoś...
Z kuchni można przejść do typowego amerykańskiego salonu: sofy, ława, wszystko co w salonie potrzebne- bez telewizora.
Na piętrze jest druga ogromna kuchnia, a obok niej jeden "domek" pełen zabawek... brokatu i wszystkiego. Po drugiej stronie
drugi domek też pełen brokatu. Pokoje domowników, łazienki i... PROJEKTORNIA :) średniej wielkości pokój ze skośną ścianą
na której wisi ogrooomny ekran. Próbowałam liczyć filmy ale mi się nie udało, Mike powiedział mi, że tylko w tym pokoju
jest ich ok. 1600...
Rano pojechałam do domu Gaydosik'ów. Mają dziewczyne ze Słowacji i 3 swoich dzieci. Z nimi pojechałam na zakupy do podobno
największej w Stanach Galerii ;P Mall of America. W środku był Roller Coaster ^^, baseny itd. Na drugi dzień pojechaliśmy do innej,
mniejszej galerii w której jadłam na lunch najlepsze co może być... kocham kanapki z Subway'a <333333333
W piątek pojechaliśmy na farme do rodziców Mike'a :) było baaardzo sympatycznie odkąd zjechaliśmy z głównej drogi wszystko co było widać to pola kukurydzy.
Ja, Liz, Zach, Rodri i Nicole spaliśmy takjakby
nad garazem xd a Rodzice na dole. Całe pomieszczenie było staromodne. Pierwsze co zauważyłam to lustro jak w Ring'u i to na Farmie...
Kalendarz z 1976r chyba, kilka zegarów, stare gazety itd. Rano jedliśmy naleśniki oczywiście :P na lunch kanapki, a na obiad
kurczak z kukurydzą :)jeszcze nie jadłam tu ziemniaków do obiadu :P Grandpa opowiedział chyba z 100000000 historyjek xd albo śpiewał piosenki "skocz baba do wody, łap chłopa za nogy"
i to po Czesku! :)
Wieczorem graliśmy w karty xdd później oglądaliśmy Legalną Blondynke I i II :D
Na następny dzień pojechaliśmy na Flue Market, coś takiego jak targ. Pełno starych zabawek, książek, biżuterii itd.
W drodze do domu dowiedziałam się że dzisiaj to ja gotuje kolacje XD kompletnie nie miałam pomysłu... w końcu wpadłam na placki ziemniaczane :P
Zrobiliśmy zakupy, chłopaki praktycznie wszystko zrobili ja miałam tylko wymieszać haha Sam przygotowała sos i mięso, wszystkim bardzo smakowało i powiedzieli, że bez problemu moge
je zrobić na kolacje w Halloween bo wtedy każdy student będzie musiał ugotować coś ze swojego kraju :) Tricia zadzwoniła czy żyjemy :P więc szybko zjedliśmy i pojechaliśmy do mojego Host domu.
Podziękowałam Sam i Mike'owi za te kilka dni i pojechali. my siedliśmy przed telewizorem, zrobiliśmy popcorn, przygotowaliśmy picie i zaczeliśmy oglądać Harry'ego Potter'a.
Dotrwaliśmy do połowy i stwierdziliśmy, że jesteśmy zmęczeni i idziemy spać
To dobranoc :)