Blog Sylwii 2010-2011 | więcej
Wizyta u Marissy
Sylwia Bartula 16-01-2011
We Wtorek po szkole Tiffany odebrała mnie ze szkoły, pojechałyśmy jeszcze po Sandy. Po kilku minutach byłyśmy już na ich podwórku.
Główne drzwi były zrobione do kuchni, po wejściu do domu chyba z 3 minuty szukałam miejsca gdzie moge ściągnąć buty bo było ich tam
tyle że ledwo podłoge widziałam. Na stole pełno starych gazet i innego czegoś, a na tym wszystkim siedział kot. W zlewie
masa brudnych naczyń, na ziemi pełno sierści. U Marissy w pokoju śmierdziało krabami z niezamkniętego akwarium, na łóżku pełno
ubrań, niektóre jeszcze z metkami. Pełno pisaków na ziemi, kartek... W dużym pokoju stała choinka z d o s ł o w n i e 3 ozdobami...
Pod nią nowe skarpetki ... w całym domu pełno było pudełek...
Kiedy Tricia po nas przyjechała ja i Sandy wyszłyśmy na pole.
Po powrocie do naszego domu poczułam zapach czystości.. na szczęście był to dzień w którym przychodzi sprzątaczka.