Blog Kingi 2013-2014 | więcej
Hawaii
Kinga Kruszena 28-02-2014
Pierwszego dnia musiałam sama dolecieć na Hawaje. Lot z Traverse City do Chicago, z Chicago do Los Angeles i z LA do Honolulu zajął mi ponad 16 godzin. Wyczerpana i głodna dotarłam do hotelu gdzie Rebecca (nasza opiekunka) przywitała nas słynnym "Aloha" i wieńcem z prawdziwych kwiatów. Następnie przyszedł czas żeby poznać moje współlokatorki. Kea z Niemiec, Luiza z Brazylii i Esmie z Finlandii to najlepsze dziewczyny jakie poznałam. Mimo że nasz pokój należał do jednego z najbardziej niezorganizowanych, zostałyśmy nazwane "najsympatyczniejszym pokojem w hotelu" ;)
Pierwszego dnia wybraliśmy się na wycieczkę po wyspie Oahu. Zwiedziliśmy wszystkie punkty widokowe i najładniejsze plaże. Wybraliśmy się również na plantację ananasów i orzechów macadamia. Drugiego dnia pobudka o 5:30, szybkie śniadanie i nurkowanie z niezapomnianymi widokami: rafa koralowa, kolorowe ryby, wielkie żółwie. Po obiedzie wybraliśmy się na lekcję serfowania! Mimo wielu siniaków i zmęczenia, ten dzień nalieżał do jednego z najlepszych :) Dzień trzeci: wycieczka do Pearl Harbor. Dowiedzieliśmy się jak wyglądał 7 grudnia 1941 roku i zobaczyliśmy zatopiony statek USS Arizona, który pełni funkcję pomnika upamiętniającego ofiary ataku. Wieczorem wybraliśmy się do centrum handlowego Ala Moana, a ja jako fanka filmu Forrest Gump nie mogłam doczekać się obiadu, który jedliśmy w Bubba Gump Shrimp ;) Czwartego dnia wspinaliśmy się na Diamond Head- wygasły wulkan na wyspie Oahu, wieczorem mieliśmy pizza party w hotelu, a potem czas wolny na plaży. Dzień piąty: hawajski dzień ;) Mogliśmy wstać i zjeść śniadanie kiedy chcemy ;) Cały dzień spędziliśmy na plaży, a wieczorem wybraliśmy się na tradycyjne Luau- wielką hawajską imprezę z tańcami hula, hawajskim jedzeniem i muzyką ;) Dzień szósty: wycieczka katamaranem w poszykiwaniu delfinów, wielorybów i żółwi (wszystko wypatrzyłam ja) ;) Dzień siódmy i niestety ostatni: nie ieliśmy zaplanowanych żadnych atrakcji. Mieliśmy czas żeby zrobić oststnie zakupy, złapać trochę słońca przed powrotem do zimnych stanów i pakowanie. Wycieczki na Hawaje nie zapomnę nigdy! To właśnie tam poznałam przyjaciół na całym świecie, którzy już teraz zaprszają mnie do siebie, przeżyłam przygodę życia, nauczyłam się wielu nowych rzeczy jak serfowanie i taniec hula i dowiedziałam się że polskie "dzień dobry" dla Szwedów brzmi jak "ginger bread" ;) Wycieczka była tak wspaniała, że gdybym mogła to oddałabym moje ostatnie trzy miesiące w USA za jeszcze jeden tydzień na Hawajach :)