Work and Travel | więcej
Why not USA, Alaska 2011, Ivan Buhra
Moja letnia wędrówka zaczęła się od lotu, który zaczął się w Warszawie i skończył się finalnie w Seatle. Najpierw spędziłem 24 godzin w powietrzu zanm doleciał do Seatla, startowałem w Warszawie, później była Belgia, następnie Chicago, aby w końcu dotrzeć do Seatle. Z Seatle kilka dni później nakierowywałem się na Siatkę gdzie pracowałem w lecie. Lato spędziłem świetnie, było nasycone przygodami, ciekawe i gorące.
Lato zaczęło się od przyjazdu do Seatle, gdzie wyrobiłem social security number, a póxniej udałem się na przechadzkę po tym, jednym z najładniejszych miast Ameryki, a kilka dni później wyruszyłem na Alaskę. Siatka to ładne miasto, które znajduje się nad oceanem. Skałada się z dużej ilości wysepek na których stoją samotne domy, jest to ciekawy rodzaj życia, wprost związany z oceanem. Pracowałem na fabryce, która znajdowała się 30 minutach od miasta. Sezon rybny w naszej fabryce zaczął się nie od razu, najpierw odpoczywaliśmy od podróży. W tym czasie rozkoszowałem się dziką przyrodą lasów, chodziłem szlakami po górach które były w okolicy fabryki.
Zatoka w której znajdowała się nasza fabryka była bardzo urokliwa, czasami widzieliśmy morskie kotki, które z rzadka nadpływały do naszej fabryki żeby zjeść rybą, która czasami wypadała przy rozładunku statku. Robota zaczęła się 4 lipca, ryb było dużo i były wielkie. Pracowałem każdego dnia po 16 godzin, najpierw jako Basket runners – nosiłem napełnione kosze z kawiorem, później, w lodówkach – bardzo odpowiedzialne miejsce gdzie odpowiadałem za ilość zamrożonego kawioru, później dane z ilością przekazywałem liderowi który z kolei wypełniał rozliczenia. Kolejne mojie zajecie było związane z zasoleniem kawioru, gdzie każdej minuty soliłem w przybliżeniu po 10 kg. Później było lżej, czyli Case-up - rozpakowywanie i pakowanie jaj. Czasami zmieniałem się z przyjaciółmi miejscami, raz spróbowałem się jako rzeźnik ryb, nie spodobała mi się, okazała się bardzo nudną. Próbowałem tez swoich sił równeiż w prawdziwych lodówkach przy temperaturze – 30, temperatura dawała się we znaki, mimo specjalnej odzieży. Pobyt i wyżywienie było normalne, racje żywnościowe dostawalismy wszyscy trzy razy na dzień, w formie szwedzkiego stołu. Mieszkaliśmy w dużej sali razem z 30 mężczyznami. Wszyscy pochodzili z różnych krajów: Polacy, Ukraińcy, Turkowie, Bośnia. Mimo wieloetnicznego pochodzenie nie pamiętam żadnej sprzeczki, wszystko było pokojowo i spokojnie, zawsze było o czymś porozmawiać chociaż czasu na to było mało.
Nie zważając na zakład, i ciężką pracę ja lubowałem się bioróżnorodnościom lasów które znajdowały się obok naszego miejsca pracy, duża ilość, ptactwa takich jak orły, mewy, sokoły, i inne drobnne gatunki, również jak już wspominałem morskie kotki, które pływały w naszej zatoce posilając się łososiem i innymi rodzajami ryby. Rzeka która spłuwała z gór była przepełniona łososiami które płyneły na tarło w góre rzeki. Gdzieś tam w górach czekały na nie niedźwiedzie, które posilały się tą kosztowną rybą.
Nasza fabryka była jedną z najlepszych na Alasce ponieważ nie uwzględniając sezonu praca zawsze była. Po zakończeniu wróciłem się do Seattla skąd miałem wylot. W Seattle spędziłem 10 dni, gorących dni, poznałem miasto idealnie, każdy dzień spacerowałem zakamarkami tego miasta. Żyłem najpierw w hotelu z przyjaciółmi zapoznanymi na Alasce, a poźniej sam w hotelu. Odwiedziłem dużą ilość sklepów z sprzętem alpinistycznym i wszystkim co jest związane z aktywnym odpoczynkiem. W ogóle większą część lata przepracowałem, zarobiłem tyle ile planowałem, polepszyłem swoją wiedzę z języka angielskiego i więcej dowiedziałem się o proces odłowu i przerobu ryb i kawioru. Oczywiście do woli najadłem się ryb i kawioru.