Why Not USA - Work and Travel - Rok szkolny w USA / Wspomnienia / Historie / Work and Travel / Work and Travel - Wspomnienia Gabrysi - Alaska 2009
Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Work and Travel | więcej

Work and Travel - Wspomnienia Gabrysi - Alaska 2009

15-12-2010

 

Za oknem pada śnieg, wieczory zaczynają być dłuższe, w takie dni miło jest powspominać ubiegłe wakacje. Zwłaszcza, że kolejny raz były one wyjątkowe. Przed oczami przewijają się tysiące zdjęć a w pamięci mnóstwo wspaniałych chwil. Zbliżają się święta, a wraz z nimi pora na życzenia. Jest to idealny czas by życzyć sobie samemu kolejnych tak udanych wakacji. Od powrotu do domu minęło zaledwie parę miesięcy a wspomnienia są dalej jak żywe. Alaska z pewnością o tej porze roku wygląda bajecznie. Dzikie, niezamieszkałe tereny z pewnością są przykryte śniegiem. Niebawem Nowy Rok i najwyższy czas by zacząć planować kolejny wyjazd. Tak, kolejne wakacje z pewnością będę chciała spędzić na Alasce. Miło jest wracać w miejsca, gdzie ma się całe grono znajomych. Dla mnie drugi wyjazd był zdecydowanie łatwiejszy, ponieważ wiedziałam już czego się spodziewać na miejscu. Wiedziałam co spakować do walizki i jakie są moje obowiązki w fabryce. Ponieważ wiedziałam na czym polega praca w przetwórni rybnej, została mi przydzielona pozycja lidera. Do moich obowiązków należało wówczas nauczanie nowych pracowników, wyjaśnienie po kolei wszystkich procesów oraz nieustanna kontrola jakości. Po raz kolejny zdecydowałam się na fabrykę Yardarm Knot Fisheries. Sezon tam jest krótki, lecz intensywny. W szczycie pracowaliśmy non stop po 16 godzin. Oczywiście, praca byłą momentami ciężka, a raczej monotonna, co z pewnością stanowiło problem dla nowo przybyłych. Jednak nie należy zapominać o tym, że tak naprawdę każdy z nas zdecydował się ten wyjazd. Praca pracą, ale po skończonym kontrakcie zawsze można wykorzystać przysługujący nam miesiąc na zwiedzanie. Ja i tym razem miałam na ten czas przygotowany plan. Wcześniej jednak trzeba zapracować sobie na te wakacje. Yardarm zatrudnia olbrzymią liczbę pracowników. Dużą część z nich stanowią Amerykanie, Meksykanie i oczywiście My, studenci z Europy. Pracując z tymi samymi ludźmi przez tak długi czas można nawiązać wiele ciekawych znajomości. W fabryce jest kilka działów. Począwszy od Fish room-u gdzie ryba jest czyszczona, ważona i sortowana na kilka gatunków, następnie trafia na Case Up gdzie jest mrożona i przygotowywana do pakowania a następnie trafia do wysyłki. W kolejnych halach trwa filetowanie oraz puszkowanie ryb.

Czas breaków to czas zajadania się pączkami. Pod koniec sezonu jest wiele wspólnych, szalonych imprez i wymarzonych zakupów. Niejednokrotnie każdy z nas stojąc na linii nastą już godzinę z rzędu marzył o tym momencie. W końcu nadeszła ta chwila. Zakupy w Anchorage – to na co każdy z nas czekał z upragnieniem. Po paru dniach odpoczynku i powrocie do „cywilizacji” nadszedł czas na kolejny etap wyjazdu. Mieliśmy szczęście, bowiem nasz pracodawca z Yardarmu pomógł nam w znalezieniu kolejnego kontraktu. Zostaliśmy przetransportowani na uroczą wyspę Sitkę. wyspę w północnej części Archipelagu Aleksandra. W czasach rosyjskich miasto to było stolicą Alaski i nazywało się Nowy Archangielsk. Tutaj Rosjanie przekazali władzę nad Alaską Amerykanom. Praca nie należała do wyczerpujących. Produkcja nie była zbyt wysoka w tym czasie, więc mieliśmy dużo czasu na zwiedzanie wyspy. Przetwórnia znajdowała się kilka mil od miasta, które zachwyciło mnie swoim niebywałym alaskańskim urokiem. W drodze do centrum można było odwiedzić park totemów. Nadszedł wrzesień, pracy w fabryce ubywało więc postanowiłam zmienić miejsce. Kolejny raz zdecydowałam się na Kodiak.. Wyspa za która tęskni się cały rok. Wylądowałam wraz z przyjaciółką w małym miasteczku, które doskonale zapamiętałyśmy z ubiegłego roku. Wspaniałe lasy a dookoła góry, magiczny port rybny i można poczuć Alaskę całą piersią. Spędziłyśmy tam 2 pracowite w miesiące. Do dziś wspominamy z uśmiechem na twarzy różne perypetie jakie towarzyszyły nam z szukaniem np. mieszkania W październiku, gdy sezon dobiegł końca opuściłyśmy wyspę udając się na dwutygodniowe zwiedzanie Nowego Yorku. Pierwsze wrażania w mieście, które nigdy nie śpi, były niesamowite. Wysokie, sięgające nieba wieżowce budziły nasz zachwyt. Zapach kawy na każdym kroku i słynne nowojorskiej bagle – to z czym teraz kojarzy mi się to miejsce. Zatrzymałyśmy się w bardzo sympatycznym hostelu niedaleko Central Parku. Decyzja była przypadkowa, ale chyba takie są najlepsze.

W końcu nadszedł czas powrotu do Polski. Za mną cztery wspaniałe miesiąca, Wiele nowych przyjaźni. I jedna jedyna w swoim rodzaju Alaska.

4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito