Blog Ani 2011-2012 | więcej
Spring
Ania Tkacz 01-04-2012
Witam,
Minelo troszke czasu odkad ostatnio pisalam, ale byla przerwa techniczna na blogu. Tak wiec postaram sie wszystko nadrobic.
Ostatnio pisałam Wam o flashmobie, który mieliśmy robić z Interact Club.
Pojechaliśmy do eleganckiej restauracji, w której tez odbędzie sie Prom w maju(odpowiednik polskiej studniówki).
Było to bardzo oficjalne śniadanie. Wszyscy elegancko ubrani-garnitury, sukienki.
Troszkę sie spoznilismy, dlatego nie miałam kiedy zrobić zdjęć:(.
Były rozdawanie nagrody dla najlepszych organizacji, firm itp.
My, jako osoby z Interact Club, podosiadalismy sie do stolikow na całej sali.
Wszystkie mialysmy takie same koszulki”Live United” z marynarkami na wierzchu.
Cały flashmob był niespodzianka i nikt o tym nie wiedzial, więc w pewnym momencie jedna dziewczyna stanęła na krześle,
zrzucila marynarke i zaczęła śpiewać” Everybody dance now” . Wtedy reszta grupy wstala, zrobiła to samo i zaczęliśmy tańczyć.
Ludzie byli w szoku, nie wiedzieli co sie dzieje. Zaczęli sie śmiać, robić zdjęcia i nas nagrywać. Trwało to tylko pare minut,
ale i tak swietnie sie bawilysmy.
W zeszlym tygodniu skonczyl sie juz 3 quarter, czyli polowa drugiego semestru. Caly czas utrzymuje bardzo dobre oceny.
Pisalam Wam kiedys jak nauczyciele sa przyjazni i w ogole. To jest bardzo fajna rzecza, niestety jezeli chodzi o wstawianie
ocen do dziennika, nadrabianie rzeczy i poprawianie obecnosci- jak to LAZY AMERICANS nic im sie nie chce robic, dlatego
z niektych przedmiotow nie mam zaktualnionych ocen, ktore juz powinny byc w dzienniku, jako, ze zakonczony zostal
juz 3 quarter.
Jeszcze 1.5 miesiace szkoly. Dla seniorów rok szkolny kończy sie 23maja, dlatego już niewiele czasu nam zostało.
Odnośnie tenisa- Jestem w VARSITY, czyli reprezentacji szkoły! Bardzo sie ciesze, ze sie dostałam.
Na dodatek Jil jest ze mną w drużynie, więc jest jeszcze smieszniej. Codziennie treningi są męczące, ale jest warto.
Cały dzień w szkole już tylko myśle o popoludniowym tenisie. Znowu sie trochę ochlodzilo.
W zeszla niedziele było jakieś 20’C i pojechałam z h.siostra nad jezioro opalac sie na małej plazy.
A teraz już jest ok.10’C, ale to nawet lepiej bo gra w tenisa nie jest wtedy taka meczaca.
We wtorek odbył sie pierwszy mecz. 3 druzyny przyjechaly do naszej szkoly. Dostalysmy już zamówione uniformy w kolorach szkoły.
Ja gralam doubles z Jil w druzynie. Wygralysmy 8:5, a ostatniego seta 60:0, wiec bardzo nas to ucieszylo. Pomimo marznacego wiatru
swietnie spedzilysmy czas. Conajmniej raz w tygodniu bedziemy mialy mecze+ co sobote calodniowe tournament. Dobrze, ze dobrze dogadujemy sie
z dziewczynami z druzyny, poniewaz spedzamy ze soba duuuuzo czasu ;)
W zeszly piątek zorganizowalysmy z dziewczynami sleepover. W 6 pojechalysmy do domu Jil.
Swietnie sie bawilysmy. Im wiecej czasu spędzamy razem, tym bardziej nie mogę sobie wyobrazić wyjazdu ze Stanów.
Znajomi przed wyjazdem i nawet teraz pytają mnie, czy nie tęsknię. Pewnie, ze tak, ale jak wyjezdzalam z Polski i zegnalam sie z rodzina i przyjaciółmi, wiedziałam, ze jest to tylko rok. Zleci szybko, pózniej wrócę i znowu ich zobaczę.
W tym przypadku jest odwrotnie. Będę bardzo tęsknić za moimi przyjaciółmi tutaj. Już ustalilysmy, ze Julie przyjedzie na moja 18-stke. I pare innych osób tez na pewno zaprosze, ale to nie będzie to samo. Osoby, z którymi spędzam tu cały rok, widzę je codziennie-cześć z nich pewnie już nigdy nie zobaczę. Może za pare lat, jak będziemy sobie przypominać ten wyjazd, może nie.
Wszystko okaże sie z czasem. Na razie zostały mi niecale 3 miesiące, które postaram sie jak najbardziej wykorzystać.
Notka nie dluga, ale za to mam duzo zdjec ;
)
Z Julie na dworze podczas lunchu
Marcowa pogoda w Michigan
Z Jil podczas meczu tenisowego