Blog Ani 2011-2012 | więcej
New Year's Eve,
Ania Tkacz 03-01-2012
Najpierw wspomne, ze dzien przed sylwestrem pojechalysmy z Julie do Ann Arbor. Wieksze miasto, ok. 35 minut drogi,
gdzie znajduje sie Michigan University. Mialysmy nadzieje na spedzenie tam sylwestra, ale
w centrum nic sie nie dzialo, pogoda nie byla za ladna, a imprezy byly tylko 21+.
Chodzilysmy caly dzien w okol miasteczka. Zakupy, kawa, po czym poszlysmy na lyzwy.
Yost Ice Arena jest to hala lodowiskowa, w ktorej odbywaja sie mecze hokejowe Michigan
University. Na prawde dobrze sie bawilysmy.
Tak jak juz wczesniej pisalam, dla amerykanow sylwester nie jest wielkim wydarzeniem.
Oczywiscie duzo rzeczy dzieje sie w Nowym Jorku i Los Angeles, dlatego o polnocy wszyscy ogladaja
"ball drop" czyli spadanie kuli na Times Square.
Wieczor spedzilam z Julie, jej rodzina i znajomymi. Przyszlo troche ludzi i byla duzo kolacja.
Jadlysmi m.in. krabie nogi. Nie brzmi i nie wyglada to zbyt smacznie, jak to zobaczylam to sie wystraszylam,
bo nie wiedzialam jak to zjesc. Pozniej jak zlamalan noge, okazalo sie, ze to tzn. paluszki krabie,
ktore moj POLSKI tatus uzywa do robienia najlepszego SUSHi!(aaa strasznie mi tego tutaj brakuje;) )
W kazdym razie byly baardzo dobre.
Przed polnoca przyjechalysmy z Julie do mnie do domu. Polnoc spedzilysmy z Times Square, odliczanie z USA, ball drop,
na prawde niesamowite. W Michigan z tego co slyszalam puszczanie fajerwerkow jest w wiekszosci zabronione, dlatego
bylo na zewnatrz spokojnie(oprocz tego, ze my z Julie krzyczalysmy "HAPPY NEW YEAR" na cale osiedle)
Wiec nie bylo zadnej wiekszej imprezy, ale i tak fajnie spedzilysmy czas tanczac, grajac, z Wii( i just dance 3).