Blog Ani 2011-2012 | więcej
2 weeks before Christmas
Ania Tkacz 15-12-2011
Prawie caly zeszly weekend spedzilam na robieniu amerykanskich ciasteczek swiatecznych.
W mojej rodzinie jest taka tradycja, ze robi sie pare roznych rodzaji, uklada sie je ladnie na talerzach, a nastepnie chodzi po domach i rozdaje.
My zrobilismy 7 roznych rodzajow.
1) Vanilia-cherry cookies (Waniliowo-wisniowe ciasteczka, do ktorych wrzuca sie wszystko: orzechy, kokos, chocolate chips, cherries etc)
2) Peppermint chocolate cookies (Czekoladowo-mietowe ciasteczka z pokruszona candy cane (laska cukierkowa) na wierzchu).
3) Chocolate oreo (Czyli pokruszone oreo wymieszane z budyniem czekoladowym moczy sie w czekoladzie a pozniej ozdabia biala).
4) Pecan biscotti (Takie wloskie ciastka z orzechami, najlepsze do kawy).
5) Graham crackers pecan (Czyli krakersy z carmelem i orzechami).
6) Fudge czekoladowy.
7) Fudge o smaku masla orzechowego.
Jeszcze zrobilismy jedne, ale nie pamietam nazwy :)
Wszystkie byly baaardzo dobre. W sumie moglismy tylko sprobowac po 1-2 z kazdego rodzaju, a reszta szla do innych.
W ten weekend dosyc duzo sie dzialo.
Zrobilam ostatnie zakupy swiateczne, a pozniej poszlam z Julie (Francja) i jej host rodzina na szkolne przedstawienie "Willy wonka", czyli sztuka na podstawie filmu" Charlie i fabryka czekolady".
W wiekszosci wystepowali uczniowie Middle School(odpowiednik naszego gimnazjum) oraz pare uczniow mlodszych i starszych.
(m.in. 2 siostry Julie) a pozniej wszyscy razem poszlismy na pizze.
W sobote przyszly organizowalam "International Sleepover", czyli zaprosilam na noc 3 exchange studentki z mojej szkoly. (Julie-Francja, Jill- Szwajcaria i Rebecca-Niemcy) Miala jeszcze przyjsc amerykanka, ale w ostatniej chwili jej cos wypadlo. Moja host rodzina sie smiala, ze jeszcze w zyciu nie mieli tyle roznych kultur w domu. (Dodatkowo dochodzi moja h.siostra Ellie, ktora jest adoptowana z Chin)
Oczywiscie jak to na "amerykanskch imprezach" zamowilysmy pizze, zrobilysmy ciasteczka i ogladalysmy filmy.
Im wiecej osob tym wiecej zabawy, dlatego na prawde dobrze sie bawilysmy.
Juz jakies 2 tygodnie temu spadl snieg. Utrzymal sie przez tydzien, po czym przyszledl w miare cieply i deszczowy weekend, wiec po sniegu nie bylo juz ani sladu. Teraz znowu spadl, ale wszystcy mowia, ze do swiat sie stopi, i ze nie powinnismy oczekiwac sniegu na swieto, bo zapowiadaja coraz cieplejszy tydzien (Tak, w Michigan wszystko jest mozliwe).
Poza tym w zeszlym roku tez nie bylo sniegu na swieta.
Przerwa swiateczna zaczyna sie 22 grudnia, wiec mamy jeszcze tydzien szkoly.
W Polsce Sylwester najczesciej jest najwieksza impreza roku. Tutaj, zaden big deal.
Noc jak noc, impreza jak impreza (amerykanska) i tyle. Na razie jeszcze nie mam zadnych planow, ale cos sie zorganizuje :)
Na razie tyle. W szkole idzie mi dobrze,z przedmiotu, z ktorym mialam problemy podczas 1 quarter, idzie mi juz coraz lepiej. Ale i tak sie ciesze, ze w polowie stycznia konczy sie semestr, wiec juz nie bede miala tej klasy.
Jezeli chodzi o znajomych. Jak pewnie juz zauwazyliscie, najczesciej trzymam sie z Julie. Przezywamy to samo, obydwie jestesmy z Europy, wiec jest to dla nas totalnie inny swiat. Oczywiscie mam tez amerykanskich znajomych, ale juz wiem na kogo moge liczyc, a kto jest typowym amerykanskim nastolatkiem.
Amerykanie nie przywiazuja duzej wagi do utrzymywania znajomysci a co dopiero do poznawania nowych ludzi.
Sa osoby, ktore sa bardzo ciekawe jak to sie zyje w innym kraju i chca kiedys odwiedzic mnie w Polsce, z czego bardzo sie ciesze.
Poznalam juz na poczatku 2 amerykanski, ktore baardzo chcialy sie ze mna zaprzyjaznic.
Spotkalysmy sie poza szkola moze 1-2 razy. Czasem smsowalysmy, albo rozmaiwalysmy w szkole.
Ale czasem przechodzilismy obok siebie na korytarzu i nawet nie wymienilismy spojrzen, jakbysmy zupelnie sie nie znaly.
Tak, baaaardzo duzo amerykanow tak robi ;)
W kazdym razie te dziewczyny rozpowiadaja wokolo, ze bardzo mnie lubia, ze sie ze mna przyjaznia i, ze beda tesknic jak wyjade. Hahah nie ma to jak udawac, ze sie z kims przyjazni ;)
Bardzo dobra rzecza jest to, ze praktycznie kazdy nastolatek w moim wieku (czasem mlodsi) juz ma samochod.
Nie ma tutaj komunikacji miejskiej, tylko busiki szkolne, ale to tylko do szkoly i z powrotem.
Dlatego fajne jest, ze jak potrzbuje gdzies jechac, na zakupy czy cos, albo po prostu nie mam co robic, dzwonie do kogos i wiem, ze po mnie podjedzie i gdzies pojedziemy.
Hmm.. mysle, ze opisalam najwazniejsze rzeczy.
Tak wlasnie mija mi czas w amerykanskim swiecie.
xxx
Anna