Blog Kingi 2014-2015 | więcej
Let’s start!
Kinga Pomykacz 30-07-2014
A więc od początku pomysł na wyjazd do USA pojawił się 2 lata temu, gdy szukająca jakiejś inspiracji i przeglądając rożne strony natknęłam się na stronę organizacji zajmującej się wymianą uczniów. Bardzo mnie to zaciekawiło i zaczęłam czytać więcej o tym pomyśle oraz sposobie w jaki to się odbywa… zaczęłam również wysyłać blogi moim znajomym i przedstawiać im taka możliwość. Jednak wtedy zabrakło mi odwagi oraz nie wyobrażałam sobie roku bez moich rodziców, rodziny oraz oczywiście przyjaciół. Postanowiłam więc, że odpuszczam. Jednak moje postanowienie minęło się z moim najwyraźniej przeznaczeniem, ponieważ ile razy wchodziłam na rożne strony, przeglądałam jakieś rzeczy na Internecie trafiałam właśnie na tą z wymiana. Czytałam chyba 10000 blogów osób które już taką wymianę przeżyły oraz dowiedziałam się na ten temat bardzo wiele. Aż w końcu pomyślałam ze powiem rodzicom jeśli powiedzą nie, to kończymy temat. No i moi rodzice powiedzieli, że fajny pomyśl na początku oczywiście nie podeszli do tego bardzo optymistycznie, moja mama powiedziała ze poczyta oraz zadzwoni do biura z którego wyjeżdżam. Po rozmowie z Panią Dianą powiedziała, że jeśli zdam początkowy egzamin to pomyślimy. To był chyba najbardziej stresujący egzamin mojego życia przeprowadzałam go na skypie i w sumie nie mogłam po jego zakończeniu powiedzieć jak mi poszło… Następnego dnia dostałam maila od Why Not USA z informacją, że zdałam go pomyślnie i jestem w programie! Więc wspólnie z rodzicami zaczęliśmy wypełniać potrzebne dokumenty, ale jeszcze wtedy wiedziałam, że to nie jest na 100%, że mogę zrezygnować. Było sporo formalności: złożenie aplikacji haha no cóż ćwiczyłam swoją cierpliwość, ponieważ ilość dokumentów była, mało powiedziane, niemożliwa. Było to dla mnie dość ciężkie, ponieważ robiłam jak najlepiej, jak potrafiłam przy całym zamieszaniu związanym z nauką i osiemnastkami w 2 klasie LO. Krótki essay, opinia mojego wychowawcy oraz nauczyciela angielskiego, lekarzy. Szczepionki, certyfikat, urodzenia, grupa krwi oraz fotoalbum są tylko częścią całej aplikacji. Jednak gdy już ze wszystkim się uporałam poczułam, że dałam radę. Haha good Job Kinga! I wiedziałam, że trzeba czekać na wieści. Gdyby nie wsparcie oraz wiara moich rodziców we mnie pewnie nie byłabym tu dziś, a dziś już wiem, że lecę na 100%. I właśnie w ten sposób stałam się jednym z exchange student.