Dodaj do ulubionych Poleć znajomemu

Dołącz do nas

Facebook  Why Not USA na G+  Pinterest  nk.pl

Newsletter

drukuj Rok szkolny w USA | więcej

Rok szkolny w USA- Wspomnienia Gosi - Kalifornia 2008

04-03-2010

 

W piękne wakacje 2007 poleciałam do Kalifornii odwiedzić znajomych. Od razu zakochałam się w tym miejscu i wiedziałam, że muszę tam kiedyś wrócić. Plan był prosty, wyjazd na studia. 2 lata w polskiej szkole i wyjeżdżam. No tak, i tu zaczął się problem. Jak to wszystko zacząć? Po przeszukaniu internetu, nieskończonych telefonach i e-mailach, znalazłam firmę Why Not USA! Zajęło mi pól roku, żeby znaleźć kogoś kto wie o czym mowie i wie jak mi pomóc. Dodatkowo, zmienić mój plan na studia na jeszcze lepszy, a więc wyjazd na program Rok Szkolny w USA zaraz w następnym roku szkolnym, czyli w 3 klasie LO.

Na początku myślałam, że to żarty, przecież mam swoją super szkołę, która ma wysoki poziom, dobrych znajomych w klasie i dodatkowo studniówka! Najlepszy rok w całej szkole! Zrezygnować? Oczywiście na początku miałam tysiące pytań i codziennie wysyłałam nowego e-maila do Pani Diany z różnymi wątpliwościami. Dostawałam odpowiedzi od razu i wiedziałam, że można tej firmie zaufać, bo profesjonalizm ich działania jest na wysokim poziomie, wiedziałam, że to firma polska. Wreszcie podjęłam ostateczna decyzje, wzięłam testy językowe i wyszło, że się nadaje, czyli jadę:).

Z rodziną nie miałam tak ciężko, bo wybrałam tą, do której chciałam jechać dużo wcześniej i ta rodzina została zaaprobowana przez organizację jako moja Host family. 8/8/2008 wsiadłam w samolot, za kilka dni zaczęła się szkoła. Poszliśmy z moim Host Father do szkoły wybrać klasę, do której chcę chodzić. Po czym na drugi dzień o 8.20 rano wraz z pierwszym dzwonkiem zawitałam do klasy malowania. Nauczycielka, która uczy tego przedmiotu, okazała się moją ulubioną, gdyż mamy wspólne zainteresowania i przez co ona jako specjalistka od rysunku nakierowała mnie na jakie studia powinnam iść. Inni nauczyciele również zachwycili mnie swoją życzliwością i uprzejmością. Nie było dnia ani chwili gdzie czułam się zagubiona, że ktoś mi nie chce pomóc. Szybko znalazłam również znajomych, z którymi mogłam wychodzić po lekcjach na imprezy, do kina itd.

Amerykanie są otwarci i przyjacielscy, czasami trzeba zrobić pierwszy krok żeby się zapoznać, ale na pewno go odwzajemnią. Jest bardzo łatwo nawiązywać kontakty i poznawać ludzi. Oni nie patrzą na Twój akcent i się nie śmieją, są strasznie zainteresowani skąd się pochodzi, jak się podoba być tam u nich itp. Teraz o maturze. Trudno mi było dostać regularny dyplom ukończenia szkoły ale zawsze jest jakieś rozwiązanie. Ja zdałam test GED, który jest równoważny z tym dyplomem. Tak naprawdę nie był mi potrzebny bo na studia amerykańskie oczekiwali ode mnie innych dokumentów, głownie świadectwa, ale warto mieć zdany GED, szczególnie jak się chce wracać do Polski i tu kończyć naukę. Studniówka fakt przeminęła, ale za to miałam 3 inne bale, które były nawet lepsze. Zaczynając od świetnych tradycji z tym związanych jak na przykład kwiatki, które chłopak daje dziewczynie jako bransoletkę, a dziewczyna sprawuje mu taki sam kwiatek do marynarki. Kolacja w ekskluzywnej restauracji, na którą najczęściej jedzie się limuzyną i wybory króla i królowej czy księcia i księżniczki balu.

Cóż, rok przeminął lekko, poznałam świetnych ludzi, podszkoliłam język, dostałam się na studia, zdobyłam wielkie doświadczenie i zyskałam nowe wspomnienia. Nie opisałam wszystkiego, ale to co mogę powiedzieć, jeśli masz szansę - JEDŹ. Tu nie ma co stracić, a zysk doświadczenia i przyjaźni jest co najmniej bezcenny.

Pozdrawiam, Gosia

PS. Jeśli macie jakieś pytania, proszę pisać na e-mail : [email protected]

 

 

4.3

realizacja: Ideo

powered by: CMSEdito